Jesli zycie wydaje Ci sie za slodkie, wypij sok z cytryny.
Mi pomaga.
the Static Age
czwartek, 14 czerwca 2012
wtorek, 7 lutego 2012
środa, 7 grudnia 2011
Czy
Dobra, mocna kawa
Czyste białe buty
Ciepły, przytulny pokój
Małe, niewinne marzenie
Piękna, niesamowita rzeczywistość
zbożowa.
Czyste białe buty
mokre.
Ciepły, przytulny pokój
wietrzony.
Małe, niewinne marzenie
unicestwiane.
Piękna, niesamowita rzeczywistość
pozostaje cudowna?
niedziela, 4 grudnia 2011
sobota, 3 grudnia 2011
środa, 23 listopada 2011
Zabawy z psychologiem.
Jak opisałabyś pokój
swój święty inny
Jakie byś
dobrała epitety
Powiedziałabym słowo
jedno dwa może
Zimny
ciemny
Jak zimny
czy bardzo
Jak ciemny
czy mocno
Otwierając szafę
czuję uwięzione ciepło
Otwierając oczy
nie widzę myśli
Czy niemiłym jest ci
przebywanie w pokoju
Czy uciekać
z niego chcesz
Nie
miłe to jest
ożeźwiające
relaksujące nawet
Czemu zimny
ciemny czemu
zatem powiedz
proszę
Zimny
bo okno otwarte
Ciemny
bo rolety zasłonięte
swój święty inny
Jakie byś
dobrała epitety
Powiedziałabym słowo
jedno dwa może
Zimny
ciemny
Jak zimny
czy bardzo
Jak ciemny
czy mocno
Otwierając szafę
czuję uwięzione ciepło
Otwierając oczy
nie widzę myśli
Czy niemiłym jest ci
przebywanie w pokoju
Czy uciekać
z niego chcesz
Nie
miłe to jest
ożeźwiające
relaksujące nawet
Czemu zimny
ciemny czemu
zatem powiedz
proszę
Zimny
bo okno otwarte
Ciemny
bo rolety zasłonięte
środa, 16 listopada 2011
Gossip Girl. Słowa nieposkładane, słowa urwane - w połowie
'I'm not gonna drop everything becouse you tell me to, Ivy. You walked down on me.'
'I can't focus on Luis with Chuck Chucking in my head!'
'- So I'm getting. You kissed Blair, so she thinks you hasn't change?
- The only way for Blair to move on is when she thinks I can't. I had to kiss her to set her free.
- That may be the selflest thing you've ever done.
- I've never been more good.'
Znalazłam dzisiaj
Pod biurkiem leżącą
Historię
Miłości
Lęku, zapomnianą.
Płaczu i krwi
jeszcze do wylania
za życie.
Innych.
Znalazłam dzisiaj
Pod krzesłem leżący
Dokument
Stronniczy
Oceniający, nie tak ważny
Jak byśmy chcieli
Nie tak dobry, jak
Byśmy życzyli
Sobie.
Znalazłam dzisiaj
Tuż obok poprzednich
Kolejny skrawek
Krzyku
Śmiechu, porzucony.
Połączenia zalane
Zimną już wtedy
Herbatą
Nie
Słodką.
***
Odeszły w kąt, zakątek mojej głowy
te, których się bałam niedawno.
Już nie słucham ich głosu.
Ich krzyk
Ich płacz
Dotyka tylko mojej podświadomości
Na wierzch wypłynęły szczęścia
Nieszczęścia
Niewiadome.
Fakty mają znaczenie
Niektóre mniejsze, niektóre
Inne lub żadne.
Trampki białe
Trampki czerwone. Malujmy
Kolory nasze zmienne ale i
Piękne
I
Bez zakończenia
Bez snu, ale
Z wolnością, nienapisaną
Do końca.
Kwiaty kolorowe, kwiaty
Czarne
Kwiaty ususzone.
Kwiaty nieżywe nigdy, kwiaty
Żywe
Kiedyś.
Na półce piasek
Tak niespokojny
Przelewa z naczynia wiązanki
Słów na wiatr
Na porywisty
I odsyła groźby ze uśmiechem
Nieprawdziwie bolesnym
Nieprawdziwie
Szczerym.
'I can't focus on Luis with Chuck Chucking in my head!'
'- So I'm getting. You kissed Blair, so she thinks you hasn't change?
- The only way for Blair to move on is when she thinks I can't. I had to kiss her to set her free.
- That may be the selflest thing you've ever done.
- I've never been more good.'
Znalazłam dzisiaj
Pod biurkiem leżącą
Historię
Miłości
Lęku, zapomnianą.
Płaczu i krwi
jeszcze do wylania
za życie.
Innych.
Znalazłam dzisiaj
Pod krzesłem leżący
Dokument
Stronniczy
Oceniający, nie tak ważny
Jak byśmy chcieli
Nie tak dobry, jak
Byśmy życzyli
Sobie.
Znalazłam dzisiaj
Tuż obok poprzednich
Kolejny skrawek
Krzyku
Śmiechu, porzucony.
Połączenia zalane
Zimną już wtedy
Herbatą
Nie
Słodką.
***
Odeszły w kąt, zakątek mojej głowy
te, których się bałam niedawno.
Już nie słucham ich głosu.
Ich krzyk
Ich płacz
Dotyka tylko mojej podświadomości
Na wierzch wypłynęły szczęścia
Nieszczęścia
Niewiadome.
Fakty mają znaczenie
Niektóre mniejsze, niektóre
Inne lub żadne.
Trampki białe
Trampki czerwone. Malujmy
Kolory nasze zmienne ale i
Piękne
I
Bez zakończenia
Bez snu, ale
Z wolnością, nienapisaną
Do końca.
Kwiaty kolorowe, kwiaty
Czarne
Kwiaty ususzone.
Kwiaty nieżywe nigdy, kwiaty
Żywe
Kiedyś.
Na półce piasek
Tak niespokojny
Przelewa z naczynia wiązanki
Słów na wiatr
Na porywisty
I odsyła groźby ze uśmiechem
Nieprawdziwie bolesnym
Nieprawdziwie
Szczerym.
niedziela, 13 listopada 2011
środa, 9 listopada 2011
Staje w kolejce. Przed nią jedna osoba. Jakieś 20 parę lat, na uszach słuchawki. Chłopak po chwili oddala się, pewno po kogoś z obsługi, bo ile można czekać, przed informacją, gdy tam nawet nikt nie obsługuje? Ona sięga po książkę. Też ma muzykę w uszach, ale tylko jedną słuchawkę. Chłopak wraca, mówi, że za chwilę ma ktoś przyjść. Uśmiecha się. Ona też się uśmiecha.
- Długo już czekasz?
- Nie, jakieś pięć minut. Z resztą słuchałem muzyki, więc to nie ma takiego znaczenia.
- Tak, muzyka to piękna rzecz. Ja też prawie zawsze, bardzo często... - wykonuje ruch podobny do wzruszenia ramion, ale głową i wraca do czytania książki, lecz po niecałym zdaniu podnosi wzrok. Patrzył na nią.
- Po bilety na koncert?
- Nie, odbieram muzykę z opery.
- O, a jakiej? - zainteresowała się.
- Carmen.
- Miałam na to iść z przyjaciółmi, grali u nas niedawno, dwa, trzy tygodnie temu...
- Tak? Nie wiem. Ja byłem dawno już. A nasza Opera ma dobrą Cyganerię.
- Na to też mieliśmy iść, coś nie wyszło - uśmiech typu, 'no tak, jak zawsze..:)' - ostatnio na Jasiu i Małgosi byliśmy.
- Tak? Ja nie byłem. Jak się Tobie podobało?
- W zasadzie podobało mi się, aczkolwiek dali dziewczynę na Jasia, w dodatku z głosem bardzo podobnym do Małgosi i trudno było się zorientować co kto mówi.
- No wiesz, Jaś był małym chłopcem, tak więc musiałby go grać mały chłopiec, lub właśnie dziewczyna, nie może to być baryton przecież.
- No zdecydowanie nie, baryton nie, ale głosy były zbyt podobne jeżeli o mnie chodzi.
- Piotrusia Pana też często kobieta gra. Swoją drogą bardzo mi się podoba ta sztuka.
- Naprawdę? Może kiedyś zobaczę - uśmiechnęli się, znów spojrzała w książkę. Przeczytała parę zdań. Ktoś z obsługi przeszedł koło nich, podniosła wzrok. Nie zatrzymał się.
- No tak, klient najważniejszy - wypowiedziała zdanie z lekką, lecz dostrzegalną nutką sarkazmu.
- Ty po bilety, tak?
- Tak, na Dream Theater.
- Słuchasz takiej muzyki? - Niedowierzanie w jego głosie.
- Tak, słucham. Byłam na ich koncercie w Katowicach. W lipcu jakoś byli.
- Też kiedyś ich słuchałem.
- Naprawdę?
- Tak, ale mają zbyt ciężkie brzmienie ostatnio. Starsze kawałki według mnie o wiele lepsze.
- Czy ja wiem... A który album?
- Metropolis Part II, to jest chyba ich najbardziej znany.
- Wiem, ja też lubię Scenes From A Memory, wiesz to o Victorii.
- Tak, tak, wiem które to - podszedł wreszcie sprzedawca.
- Dzień dobry - odezwał się do chłopaka przed nią.
- Witam, na nazwisko Mroźny poproszę - tamten począł szukać. - Jest pod pana prawą ręką, niżej - nakierowywał go. - O, to jest to.
- Proszę.
- Dziękuję, do widzenia - odwrócił się do niej. - Miłego koncertu życzę - uśmiechnął się.
- Dzięki.
- Do zobaczenia - też się uśmiechnęła i poszedł.
- Poproszę bilet na Dream Theater, w Poznaniu - już zwróciła się do sprzedawcy.
- Niestety to zapraszam do empiku w Galerii, nam się już tusz skończył.
- A, no cóż, dziękuję. Do widzenia.
- Do widzenia - odłożyła książkę i jeszcze zanim wyszła znalazła nożyczki i odcięła metkę z rękawiczek.
- Długo już czekasz?
- Nie, jakieś pięć minut. Z resztą słuchałem muzyki, więc to nie ma takiego znaczenia.
- Tak, muzyka to piękna rzecz. Ja też prawie zawsze, bardzo często... - wykonuje ruch podobny do wzruszenia ramion, ale głową i wraca do czytania książki, lecz po niecałym zdaniu podnosi wzrok. Patrzył na nią.
- Po bilety na koncert?
- Nie, odbieram muzykę z opery.
- O, a jakiej? - zainteresowała się.
- Carmen.
- Miałam na to iść z przyjaciółmi, grali u nas niedawno, dwa, trzy tygodnie temu...
- Tak? Nie wiem. Ja byłem dawno już. A nasza Opera ma dobrą Cyganerię.
- Na to też mieliśmy iść, coś nie wyszło - uśmiech typu, 'no tak, jak zawsze..:)' - ostatnio na Jasiu i Małgosi byliśmy.
- Tak? Ja nie byłem. Jak się Tobie podobało?
- W zasadzie podobało mi się, aczkolwiek dali dziewczynę na Jasia, w dodatku z głosem bardzo podobnym do Małgosi i trudno było się zorientować co kto mówi.
- No wiesz, Jaś był małym chłopcem, tak więc musiałby go grać mały chłopiec, lub właśnie dziewczyna, nie może to być baryton przecież.
- No zdecydowanie nie, baryton nie, ale głosy były zbyt podobne jeżeli o mnie chodzi.
- Piotrusia Pana też często kobieta gra. Swoją drogą bardzo mi się podoba ta sztuka.
- Naprawdę? Może kiedyś zobaczę - uśmiechnęli się, znów spojrzała w książkę. Przeczytała parę zdań. Ktoś z obsługi przeszedł koło nich, podniosła wzrok. Nie zatrzymał się.
- No tak, klient najważniejszy - wypowiedziała zdanie z lekką, lecz dostrzegalną nutką sarkazmu.
- Ty po bilety, tak?
- Tak, na Dream Theater.
- Słuchasz takiej muzyki? - Niedowierzanie w jego głosie.
- Tak, słucham. Byłam na ich koncercie w Katowicach. W lipcu jakoś byli.
- Też kiedyś ich słuchałem.
- Naprawdę?
- Tak, ale mają zbyt ciężkie brzmienie ostatnio. Starsze kawałki według mnie o wiele lepsze.
- Czy ja wiem... A który album?
- Metropolis Part II, to jest chyba ich najbardziej znany.
- Wiem, ja też lubię Scenes From A Memory, wiesz to o Victorii.
- Tak, tak, wiem które to - podszedł wreszcie sprzedawca.
- Dzień dobry - odezwał się do chłopaka przed nią.
- Witam, na nazwisko Mroźny poproszę - tamten począł szukać. - Jest pod pana prawą ręką, niżej - nakierowywał go. - O, to jest to.
- Proszę.
- Dziękuję, do widzenia - odwrócił się do niej. - Miłego koncertu życzę - uśmiechnął się.
- Dzięki.
- Do zobaczenia - też się uśmiechnęła i poszedł.
- Poproszę bilet na Dream Theater, w Poznaniu - już zwróciła się do sprzedawcy.
- Niestety to zapraszam do empiku w Galerii, nam się już tusz skończył.
- A, no cóż, dziękuję. Do widzenia.
- Do widzenia - odłożyła książkę i jeszcze zanim wyszła znalazła nożyczki i odcięła metkę z rękawiczek.
poniedziałek, 7 listopada 2011
Odkryłam następną rzecz która sprawia że z radości klaszczę w ręce jak dziecko i wydaję nieokreślone odgłosy:) Tak!
Czemu pulsuje mi głowa?
Jakby miała spisać swoje własne prywatne credo, zrobiłabym to na nadgarstkach. Z tym że ono się wciąż powiększa, a i tak można zamknąć je w jednym, przepięknym, cudownym: smile.
Problem z tym że z czasem uśmiecham się przez łzy i niewysłowione, wmawiając ale wierząc niewystarczająco. Więc dodaje dalej i dalej buduję listę, by finalnie i tak zamknąć ją w moim smile'u.
- Daj mi trochę pieniędzy, na wypadek jakbym się zgubiła...
- A ile chcesz?
- Nie wiem, żeby starczyło na buty Timberlake'a, lody, noc w hotelu i kino.
- Nie starczy jak zostawię Ci jakieś 50 euro, żebyś miała na taksówkę skądkolwiek?
- Nie, lepiej nie. Co jak nie będę chciała wracać? Tak się chociaż dobrze urządzę...
- Wydając jedyne pieniądze na buty?
- Dokładnie.
Teraz to mnie na buty nie stać. Muszę mieć na obóz. Priorytety, priorytety:)
I'm gonna skip!
Czemu pulsuje mi głowa?
Jakby miała spisać swoje własne prywatne credo, zrobiłabym to na nadgarstkach. Z tym że ono się wciąż powiększa, a i tak można zamknąć je w jednym, przepięknym, cudownym: smile.
Problem z tym że z czasem uśmiecham się przez łzy i niewysłowione, wmawiając ale wierząc niewystarczająco. Więc dodaje dalej i dalej buduję listę, by finalnie i tak zamknąć ją w moim smile'u.
- Daj mi trochę pieniędzy, na wypadek jakbym się zgubiła...
- A ile chcesz?
- Nie wiem, żeby starczyło na buty Timberlake'a, lody, noc w hotelu i kino.
- Nie starczy jak zostawię Ci jakieś 50 euro, żebyś miała na taksówkę skądkolwiek?
- Nie, lepiej nie. Co jak nie będę chciała wracać? Tak się chociaż dobrze urządzę...
- Wydając jedyne pieniądze na buty?
- Dokładnie.
Teraz to mnie na buty nie stać. Muszę mieć na obóz. Priorytety, priorytety:)
I'm gonna skip!
Subskrybuj:
Posty (Atom)