Wietrzę pokój. Już od godziny i wciąż brak mi powietrza, takiego czystego, uderzającego w nozdrza i sprawiającego że w głowie się rozjaśnia. Słucham wiele znaczących dla mnie piosenek. Uśmiecham się sama do siebie, czytając książkę, pijąc hektolitry wody i nie żałującej niczego. Znów powraca do mnie pozytywne nastawienie do świata, otaczających mnie ludzi i widoków. Gdy śnieg spada z hukiem z mojego okna i wsypuje się raz po raz do mojego pokoju. Gdy uspakajające tykanie zegara pomaga mi usnąć. Gdy budzę się z wizją pięknego dnia pełnego śniegu, przemyśleń, muzyki. Wszystko to ani trochę nie wprawia mnie w atmosferę Świąt, ale czego oczekiwać po osobie która żyła jeszcze do dziś w przekonaniu że Wigilia będzie najwcześniej w niedzielę, nie będzie karpia ani choinki. Może na pasterkę pójdę? Może nie będzie mnie bolała głowa jak co roku w tą noc, w każdym roku w którym mam postanowienie się na nią wybrać. Dlatego dziś nie postanawiam. Zajadam się ciastem. Ostatnio za dużo w Focusie czasu spędzam - dziwnie to na mnie wpływa. Wiem że dziś za dużo opublikowałam, bez sensu i ze starą datą przygotowania.
Rok temu pewna osoba wygarnęła mi że swoim nieodczuwaniem świątecznej atmosfery ranię uczucia innych. W tym jest tak samo? Nie czaje, to nie jest tak że ja nie odczuwam tego tak ani w ogóle. Uważam na przykład łamanie opłatkiem za bardzo oczyszczające i budujące, ale żeby takie było nie można sobie powiedzieć 'no, wszystkiego naj, szczęścia itp.' W tym roku podeszłam do tego wyjątkowo osobiście, każdy przypadek (osobę) potraktowałam indywidualnie. Chociaż zeszłoroczne życzenia na pewno były trafniejsze, to był przepis uniwersalny, nie mogły być nietrafione - 'wszystkiego czego byś chciał/a żebym Ci życzyła, żeby się spełniło, bo tego właśnie ci życzę' Wtedy z Pati obeszłyśmy również większą ilość ludzi. Ale nie o to chodzi, prawda? Jasne że nie.
xoxx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz