piątek, 31 grudnia 2010

Happy New Year






Nowy Rok to nie jest żadna okazja jeśli spojrzeć na to pod kątem motywu utworzenia tego 'święta'. Nie są to urodziny, ani imieniny, jest to coś na kształt... rocznicy. Przynajmniej tak mi się wydaje. Rocznica dla (nie)całej ludzkości, która obchodzi 365 noc w sposób szczególny i huczny. Fajerwerki, alkohol, różnego typu poprawiacze nastroju od Picola po fete na przykład. Jedni spędzają tą noc gapiąc się na ekran telewizora czy kina, inni siedząc z nosem przyklejonym do szyby i wypatrując rozbłysków fajerwerków. Noc niby taka sama jak wszystkie inne, ale przez lata narosła na nią taka ilość brokatu, rozbłysków, procentów i hałasu że nie sposób się tego pozbawić. No bo szczerze: kto wyrzeknie się imprezy i pójdzie grzecznie spać o 24 czy 1 jak każdego innego dnia? Nawet jakby chętni się znajdą, ich zapał zgaśnie po godzinach niezaśnięcia przez wybuchy za oknem, muzykę u sąsiadów i całą resztę związaną z tym dniem.
Ponieważ każdy pretekst jest dobry do złożenia sobie życzeń, wybawienia się, rozpoczęcia 'nowego' życia i ułożenia postanowień, nie zamierzam krytykować ani Sylwestra, co to to nie...:)
Życzę Wam dlatego szczęścia, przede wszystkim, bo bez tego nic nie wyjdzie - mimo zdrowia, można zginąć w katastrofie lotniczej, mimo rozumu i mądrości na teście można dostać akurat takie pytania na które się nie jest przygotowanym, bez szczęścia miłość będzie nieodwzajemniona, a nienawiść skierowana w naszą stronę...
Życzę Wam wspaniałych przyjaciół, ludzi z którymi będziecie mogli śmiać się do rozpuku, płakać aż nie starczy łez, mówić o wszystkim, zawsze, czy byłoby to z pozoru nieistotne potknięcie się w drodze po gorącą czekoladę, czy sprawa życia i śmierci. Jak przyjaciół już będziecie mieć to partnera. Nie myślałam że to napiszę, ale jednak. Żebyście się z nim/nią czuli bezpieczni, żeby spędzony razem czas był bezcenny, nieważne czy to tylko kilka sekund, czy całe dnie razem.
Świetnej zabawy, bo do wielu spraw wystarczy nabrać dystansu i już nie wydają się takie przerażające i wydają się nawet przyjemne.
Życzę Wam jednak również rozumu i odwagi, bo jak potrafi się używać tych dwóch, to szczęście można zostawić na ostateczną rozgrywkę i przypadki wyglądające na te 'bez szansy i wyjścia'.
Życzę żebyście dostrzegali wyjście z trudnych sytuacji na tyle szybko by móc z niego skorzystać. Mądrych wyborów, spełnienia marzeń. I wiem że lubię to powtarzać, ale żebyście umierając mogli sobie z czystym sercem powiedzieć, że przeżyliście życie wyciskając je jak cytrynę i zdobywając z niego ile się dało. 
Bajecznej zabawy w Sylwestra, by spędzić go z ważnymi dla siebie ludźmi i wejść w ten rok z pozytywnym nastawieniem, oby to nastawienie utrzymało się jak najdłużej:)

środa, 29 grudnia 2010



- Chcą się państwo może pozbyć takich miast?
- Nie rozumiem?
- No do kubka ma pani przyklejone takie naklejki, proszę odkleić i zobaczy - może wygrała pani jakieś jedzenie a może jest takie miasto...
- Takie?
- Tak, to, byłabym wdzięczna, bo z koleżanką w monopol gramy...


- Co robisz?
- Zamiast kropki, nad i w moim imieniu, stawiam serduszko, dlatego poprawiam wszystkie moje podpisy.
- Ale ani w Ola ani Aleksandra nie ma 'i'...
- Dlatego nie ma długopisu w mojej ręce.
- I serduszek.
- Tak, to pewno ten powód.



Bo kolejka była długa, zmarzłyśmy, potem udało nam się nie wywalić na nikogo. Mc okazał się nie tak ciepły jak się spodziewałyśmy, a Cappucino za każdym razem miało inną wielkość. Ludzie się dziwnie patrzyli (ale to już jest normą, oni się zawsze jakoś dziwnie patrzą), akcji z tramwajem nic nie przebije, a kolesie którzy nie chcieli się zamienić stołem nie byli źli (jak twierdzili) tylko wredni. Kręgle szkodzą paznokciom. I nie wiedziałam że nie potrafię grać aż do tego stopnia. Czasem cały dzień nie wystarczy by wyschły buty. Jak się ma pomysł, to ludzie sami oddają ci kupony na darmowe jedzenie w mc'u, cóż, wszystkim dziękujemy:) Nawet facetowi, który nie zrobił dwóch zdjęć tylko jedno, chociaż żył w przeświadczeniu że udały mu się obydwa.

niedziela, 26 grudnia 2010

Elizabeth

Gdzie to jest, gdzie to jest? Mam niski poziom cukru, trzeba to zmienić. Szeptała sama do siebie o 4 nad ranem stając w samych skarpetkach na poręczy krzesła grzebiąc w kartonie z kablami i innymi tego typu rzeczami. Do kartonu wrzucała głównie sprzęt elektroniczny, z można powiedzieć ciekawą historią. Empetrójka nie działała po spotkaniu z jeziorem, poprawionym zbyt bliskim suszeniem jej w ognisku - słuchawkami została przywiązana do kija i pozostawiona nad ogniskiem wraz z kiełbaskami i chlebem. Laptop nie działał po zrzuceniu go z ósmego piętra. W sumie dobrze że nikomu nie spadł na głowę. Pilot nie działał zarówno z naładowanymi jak i rozładowanymi bateriami, nie wiadomo dlaczego. Baterii też było dużo. Masa kabli USB, działających w większości i zapas słodyczy. Słodycze pochowane były w całym domu, ale tu powinien być schowany słoik nutelli, pudełko z 'Michałkami' i galaretki w czekoladzie... Znalazła to ostatnie i po chwili zastanowienia sięgnęła również po 'Michałki'. Krzesło pod nią zachwiało się, a ona ze zduszonym okrzykiem runęła na podłogę. Świetnie! warknęła i rozmasowawszy obite kolana i łokcie zabrała się za zbieranie słodyczy z podłogi. Nie chciało jej się zapalić światła, więc spodziewała się że nie wszystko znalazła, ale to może poczekać do rana. Wzięła w zęby butelkę z wodą i wróciła do łazienki. Zdjęła skarpetki, chwyciła pamiętnik i długopis, słodycze postawiła na brzegu wanny i weszła do gorącej wody. Trzy godziny później ręka bolała ją niemiłosiernie, zjadła większość słodyczy i kończyła jej się woda w butelce. Uśmiechnęła się. Zapisała jedenaście stron, opisała prawie tydzień jej życia. Zostało jej jeszcze pięć dni. Całą noc pisała, miesiąc przerwy nie za dobrze robi jak chce się zawrzeć całe życie na kartkach pamiętnika. Ale systematyczność nigdy nie była jej dobrą stroną, trudno. Spojrzała na zegarek. Cholera! wyrwało jej się. Na ósmą była umówiona w centrum z Karniszem  i bardzo nie chciała się spóźnić. Szybko się wysuszyła, ubrała i doprowadziła mniej więcej do stanu używalności. Gorąco podziękowała współlokatorce za gorącą kawę czekającą już na nią stole w kuchni i wyruszyła z lustrzanką i ulubionych szpilkach na spotkanie z facetem, od którego zależało czy dostanie pracę w agencji.

sobota, 25 grudnia 2010

czy ktoś mrugnął?






Postanowiłam być kreatywna, rozkręciłam sesję z siostrami. Średnio wyszło, nie wiem co było nie tak, ale nie jestem zadowolona z rezultatów, może jedna piąta zdjęć się na COŚ nadała. Najważniejsze, że zabawa była :)




piątek, 24 grudnia 2010

Rzeczy nie są tym na co wyglądają i na odwrót.


No, teraz szczerze poproszę: pomyśleliście że co to jest? Ilu z Was pomyślała w pierwszej chwili że to widelec, wystający sponad powierzchni wody?

czwartek, 23 grudnia 2010

best wishes

Wietrzę pokój. Już od godziny i wciąż brak mi powietrza, takiego czystego, uderzającego w nozdrza i sprawiającego że w głowie się rozjaśnia. Słucham wiele znaczących dla mnie piosenek. Uśmiecham się sama do siebie, czytając książkę, pijąc hektolitry wody i nie żałującej niczego. Znów powraca do mnie pozytywne nastawienie do świata, otaczających mnie ludzi i widoków. Gdy śnieg spada z hukiem z mojego okna i wsypuje się raz po raz do mojego pokoju. Gdy uspakajające tykanie zegara pomaga mi usnąć. Gdy budzę się z wizją pięknego dnia pełnego śniegu, przemyśleń, muzyki. Wszystko to ani trochę nie wprawia mnie w atmosferę Świąt, ale czego oczekiwać po osobie która żyła jeszcze do dziś w przekonaniu że Wigilia będzie najwcześniej w niedzielę, nie będzie karpia ani choinki. Może na pasterkę pójdę? Może nie będzie mnie bolała głowa jak co roku w tą noc, w każdym roku w którym mam postanowienie się na nią wybrać. Dlatego dziś nie postanawiam. Zajadam się ciastem. Ostatnio za dużo w Focusie czasu spędzam - dziwnie to na mnie wpływa. Wiem że dziś za dużo opublikowałam, bez sensu i ze starą datą przygotowania.


Rok temu pewna osoba wygarnęła mi że swoim nieodczuwaniem świątecznej atmosfery ranię uczucia innych. W tym jest tak samo? Nie czaje, to nie jest tak że ja nie odczuwam tego tak ani w ogóle. Uważam na przykład łamanie opłatkiem za bardzo oczyszczające i budujące, ale żeby takie było nie można sobie powiedzieć 'no, wszystkiego naj, szczęścia itp.' W tym roku podeszłam do tego wyjątkowo osobiście, każdy przypadek (osobę) potraktowałam indywidualnie. Chociaż zeszłoroczne życzenia na pewno były trafniejsze, to był przepis uniwersalny, nie mogły być nietrafione - 'wszystkiego czego byś chciał/a żebym Ci życzyła, żeby się spełniło, bo tego właśnie ci życzę' Wtedy z Pati obeszłyśmy również większą ilość ludzi. Ale nie o to chodzi, prawda? Jasne że nie.

xoxx

darkness all above me




Chciałam przeprowadzić pewien eksperyment. Doszłam do wniosku że znam swój dom, rozmieszczenie pokoi, schodów, drzwi, krzeseł w kuchni, bałaganu w pokoju, odkurzacza pozostawionego na środku przedpokoju i butów leżących na mojej drodze. Uświadomiwszy sobie to zeszłam na dół, do kuchni. Było ciemno, nie widziałam nic. Po drodze weszłam w krzesło, prawie zleciałam ze schodów, nie nalałam tyle wody ile chciałam by jej nie rozlać. Otwarte oczy nic mi nie dawały, więc je zamknęłam. Wracając do pokoju nie wpadłam już na krzesło, nie potrafiłam się oprzeć uczuciu że wejdę w otwarte drzwi od łazienki, nie trafię na stopień. Ponieważ z eksperymentu powinniśmy być w stanie wyciągnąć wnioski, zostawię to pole puste. Ja już wiem jakie są one dla mnie.

xoxx...?

?


- To czemu się po prostu nie zapytasz?
- Jak się jej zapytam, to ona jak będzie wiedziała to owszem mi powie, ale potem się go spyta skąd ja o tym wiem, a jak nie będzie wiedziała, to i tak do niego pójdzie, ale żeby się zapytać o to, a on się wtedy zapyta skąd ona o tym wie. Powie mu że ode mnie i nie będzie fajnie.
- Rozumiem. to czemu się go nie zapytasz tak wprost?
- No bo jak się go zapytam, to on będzie chciał żebym ja pierwsza odpowiedziała na pytanie które on mi zadał. Ja nie odpowiem i on zacznie się domyślać. Żeby się nie domyślał, musiałabym mu wszystko wyjaśnić, a tego nie mogę zrobić.
- Jasne. Porąbane to wszystko. A powiesz mi dlaczego koniecznie chciałaś to wiedzieć?
- Lepiej by było jakbyś się nie zapytał.
- Lepiej dla kogo?
- Dla ciebie.
- Czemu?
- Tego z kolei nie chciałbyś wiedzieć.
- A coś mi się stanie?
- Dla twojego własnego dobra przestań się już pytać.
- Kto pyta nie błądzi.
- Ty już się zgubiłeś.
- Odnajdę się?
- Nie wiem.
- A dlaczego się zgubiłem?
- Chyba przez kogo
- No kogo?
- ...
- Nie odpowiesz mi?
- Nie.
- A znam ta osobę?
- Tak.
- Mam szansę domyślić się kim ona jest?
- Skąd mam wiedzieć, nie siedzę w twojej głowie...
- A czasem zachowujesz się jakby tak właśnie było.
- No bo dużo o tobie wiem.
- Właśnie. Ja ciebie prawie w ogóle nie znam.
- Czy to źle?
- Ty mi to powiedz.
- Wiedza często boli, ból niewiedzy boli też bardziej, a poza tym jest to niebezpieczne.
- Nie o to pytam.
- Ale ja ci odpowiadam. Sam dojdź do wniosków jakie ci pasują.
- Nie dochodzę do żadnych.
- Dojść za ciebie?
- No dawaj.
- ...
- I co?
- Nie zczaiłeś? To było retoryczne pytanie.
- Aha. Ja chyba zaryzykuję i chcę wiedzieć o tobie więcej.
- Ale ja nie chcę żebyś wiedział.
- Czemu?
- O losie, bo zmienisz swoje nastawienie, do mnie, świata, otaczających cię ludzi, systemu, rzeczywistości i całej reszty. Z reszta prawdopodobnie nie będziesz chciał mnie już znać, a tego nie chcę.
- Jest aż tak źle?
- A kto mówi że jest źle?
- No dobra. A jak obiecam że nie zmienię nastawienia po tym co powiesz?
- Po pierwsze to nienawidzę jak ktoś mi coś obiecuje, po drugie nie uda ci się, a po trzecie i tak ci nic nie powiem.
- Z resztą dlaczego jesteś taka pewna że to nastawienie się tak diametralnie zmieni?
- Bo już próbowałam. Straciłam wielu ważnych mi ludzi, ciebie nie chcę stracić.
- Nie jestem jak wszyscy. Nie stracisz mnie.
- Nie bądź taki pewien.

minimalny margines błędu

ugotowane lody . zamrożony wrzątek . niewidomy malarz . niesłyszący tancerz . sparaliżowany kierowca . jednoręki zegarmistrz . prawdomówny kłamca . lojalny zdrajca . moralny psychopata . sucha woda . nakrapiana para wodna . aspołeczna dusza towarzystwa . egoista niemyślący o sobie . zimny ogień . parzący lód . minimalne maksimum . cofnięcie się do tyłu .


skoro już sam zauważyłeś że to możliwe, to zdefiniuj mi niemożliwe

niedziela, 19 grudnia 2010

krótka lista.



Nie prowokuj.
Nie daj się sprowokować.
Nie dzwoń.
Nie odbieraj telefonu.
Nie wysyłaj esemesów.
Nie wysyłaj listów.
Nie wysyłaj ludzi na śmierć.
Nie daj się zabić.
Nie daj im satysfakcji.
Nie daj im odczuć bólu.
Nie daj im odczuć radości.
Nie daj im odczuć szczęścia.
Nie daj im odczuć nieszczęścia.
Nie daj im odczuć nic.
Nie daj po sobie poznać że cię zranili.
Nie daj po sobie poznać że ci pochlebili.
Nie daj po sobie poznać że wywołali u ciebie emocje.
Nie daj po sobie poznać że wywołali u ciebie uczucia.
Nie daj po sobie poznać że mają na ciebie wpływ.
Nie daj po sobie poznać że nie mają na ciebie wpływu.
Nie daj po sobie poznać że masz im coś do powiedzenia.
Nie daj po sobie poznać że nie masz im nic do powiedzenia.
Nie bądź przewidywalny.
Nie bądź nieprzewidywalny.
Nie zaskakuj.
Nie pozwól im się zaskoczyć.
Nie pozwól im na to, na co nie masz ochoty.
Nie pozwól im wiedzieć na co nie masz ochoty.
Nie pozwól im wiedzieć na co masz ochotę.
Nie pozwól im sobą manipulować.
Nie pozwól im mówić co masz robić.
Nie pozwól im myśleć o tobie.
Nie pozwól im myśleć za ciebie.
Nie pozwól im myśleć jak ty.
Nie pozwól im poznać twoich myśli.
Nie pozwól im zmieniać ciebie wbrew twojej woli.
Nie pozwól im zmieniać ciebie po twojej woli.
Nie pozwól im kupować twojej opinii.
Nie pozwól im kupować twojego uznania.
Nie pozwól im kupować twojego osądu.
Nie pozwól im kupować samego siebie.
Nie pozwól im kupować ci kwiatów.
Nie pozwól im kupować ci ubrań.
Nie pozwól im kupować ci biżuterii.
Nie pozwól im kupować ci drożdżówek.
Nie wierz.
Nie wierz zbyt mocno.
Nie wierz za słabo.
Nie wierz w jedno.
Nie wierz w dwa.
Nie wierz w rzeczywistość.
Nie wierz w sen.
Nie wierz w marzenia.
Nie wierz w fantazje.
Nie wierz w to, czego nie zobaczyłeś.
Nie wierz w to, czego nie widzisz.
Nie wierz w to, czego nie zobaczysz.
Nie wierz w to, co widziałeś.
Nie wierz w to, co widzisz.
Nie wierz w to, co zobaczysz.
Nie wierz w prawdę.
Nie wierz w kłamstwo.
Nie wierz nikomu.
Nie wierz wrogom.
Nie wierz tym, którzy cię jeszcze nie zawiedli.
Nie wierz tym, którzy już cię zawiedli.
Nie wierz w obietnice.
Nie obiecuj.
Nie proś.
Nie dziękuj.
Nie przepraszaj.
Nie mów za dużo.
Nie mów tego co istotne.
Nie mów tego co nieistotne.
Mów jak najmniej.
Nie podnoś głosu.
Nie pokazuj emocji.
Nie pokazuj jaki jesteś.
Nie pokazuj jaki nie jesteś.
Nie pokazuj co wiesz.
Nie pokazuj czego nie wiesz.
Nie pokazuj że ci zależy.
Nie pokazuj że ci nie zależy.
Nie pokazuj swoich słabych stron.
Nie pokazuj swoich mocnych stron.
Niech myślą że, wiedzą o tobie wszystko.
Niech nie wiedzą o tobie nic.

wtorek, 14 grudnia 2010

Coś Ty Jadła...


- Wariowałaś na imprezie i jakaś taka wroga wróciłaś.
- Wariowałam? Ja tam na krześle siedziałam!
- No dobrze, to co jadłaś?
- Co jadłam? Sałatkę jadłam!
- Dobra, Ewa, odpuść już sobie.
- Co? Ty się rządzisz! Weź się w ogóle...

niedziela, 12 grudnia 2010

- pająka poproszę, poziom hard, bo inne mnie nudzą. - trzy pięćdziesiąt się należy.


Kiedyś nauczę się rozwiązywać moje problemy jak pasjansa. 


Porażki nie będą bolały, będę podchodziła raz za razem, nie przejmując się wynikami innych, idąc własnym tempem, nie pobijając rekordów i znając magiczne połączenie 'kontrol-zet'. 


A gdy nie nie będzie mi się już chciało, wyłączę komputer i pójdę spać.


prosto z Afryki.




- Hello! I'm Thirst, he is my brother.
- Hello, how are you?
- I'm excellent, and you?
- Yeah, okey.
- You want to know why I'm excellent?
- Tell me.
- Becouse you're gonna buy some of my T-shirts for you and your family.
- Oh really?
- Yes. Where are you from?
- From Poland, you know.
- Poland? Poliskej, right?
- What? No! Poland, I don't even know what Poliskey is...
- Okey, so how do you call your country in your language?
- Poland.
- Like in english?
- What? I don't get you.
- Tell me how you call your country in your language.
- Polska.
- You see, I told you - Poliskey.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Tak?


- Bo ona upadła...
- Ha ha! A to dobre! Mam ci uwierzyć że ona upadła?! Oszalałaś dziewczyno?
- Ale naprawdę...
- Żal mi cie. Dlaczego jej to zrobiłaś?
- Ale to nie ja, ona sama...
- Nie przerywaj mi!
- Kiedy ty pytasz.
- No i co z tego?
- Ja nie chciałam...
- A kto tam wie co w twojej chorej głowie siedzi? Może ty to zaplanowałaś jeszcze na długo wcześniej...?
- Ja jej tego nie zrobiłam!
- No tak. Jassne. Ona po prostu upadła, tak? W to mam uwierzyć?
- Tak. Proszę cię, uwierz. Tak było. Naprawdę.
- Nasza droga kuzynka, której tak nienawidziłaś po prostu upadła, tak? Bardzo nieszczęśliwie upadła. Z jedenastego piętra upadła. Przez okno upadła. W dodatku zamknięte okno. Tak?
- Czemu nie chcesz mi uwierzyć?
- A mam podstawy? Zawsze taka prawdomówna byłaś? Ileż to razy mnie okłamywałaś, rodziców okłamywałaś, wszystkich na około. Czemu teraz miałoby być inaczej?
- Piotr, proszę.
- Najlepiej będzie jak uciekniesz. Zwiewaj z domu mała, zatrzymaj się u tych ludzi z imprezy, nic im nie mów najlepiej. Przyjadę po ciebie w najbliższym czasie, albo przyślę kogoś zaufanego. Nie było cię tu dzisiaj, dobrze? Dzwonię po policję.
- Dziękuję. Dlaczego to dla mnie robisz?
- Bo wciąż cię kocham. Mimo że ci nie wierzę, jesteśmy wciąż rodzeństwem, mała. Zawsze będziemy.
- Dziękuję.
- A teraz już leć, i nie wychylaj się.

czwartek, 2 grudnia 2010

Friends




Dziękuję za przyjaciół. Wszystkim i za wszystko. Za wsparcie, dostrzeżenie nowych aspektów życia i nie tylko, za uśmiech, o który ostatnio coraz trudniej, miłe esemesy, godziny przegadane nie tylko przez telefon, za zabawę, za czas, za poświęcenia - te małe i duże. Za to że możemy na siebie liczyć, nawet jak  obie strony przygniecione są problemami.  Za szczerość, a czasem za zwykłe: 'nie chcesz wiedzieć' i nie zadawanie pytań. Za akceptację, nawet jak nie ma zrozumienia, mimo że czasem to co robi druga osoba jest niezgodne z naszymi zasadami lub uważamy to za głupie, bezsensowne, bezcelowe i niepoprawne. Dziękuję Wam:*

wtorek, 23 listopada 2010

145



- Zabijemy Kathrine.
-...?
- Oh, pozwól że Ci wyjaśnię...
- Słucham...
- Zabijemy Kathrine.

poniedziałek, 22 listopada 2010

samoloty




Gdyby nie to że od czasu do czasu machnęły skrzydłami byłam gotowa żyć w przekonaniu że to samoloty. Samoloty lecące mi na ratunek, albo samoloty chcące zrzucić na mnie bombę. To co miałyby te rzekome samoloty zrobić zależało od mojego aktualnego nastroju, a ten umiał się dość często zmieniać. Nie sprzyjało to ani trochę dłuższemu wytrzymywaniu ze mną i cóż, tak zostało.

niedziela, 21 listopada 2010

filozoficznie o nierealności.


Wolność słowa, każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania, ale ja mam prawo do może nie niezaakceptowania, ale nieposłuchania go. To moje życie, więc chcę popełniać nawet najgłupsze błędy, bo bezstresowe i różowe życie jest nudne jak flaki z oliwkami. Nie chcę ani jednego ani drugiego.
Nawet najważniejsze dla mnie osoby nie mogą mi mówić co mam robić, bo to automatycznie sprawia że nie są aż tak ważne by ich słuchać. Są granice i po prostu dla mnie przebiegają gdzie indziej niż dla Ciebie, trudno. Nie płacz, to jest życie. Nie narzekaj, ludzie umierają z głodu, to nie Ciebie mi żal. Nie mów że masz wszystko gdzieś, bo to przecież nieprawda. Próbujesz oszukać samego siebie, okej, ale nie wkurzaj się jak na mnie Twoje sztuczki nie działają i jestem tym, który przypomina Ci o tym, jaki jesteś.
Ludzie mówią że nie oceniają. Takie powszechne kłamstwo, nieomal staje się prawdą nie poprzez to że ludzie rzeczywiście nie osądzają, ani przez to że wszyscy w to wierzą, ale przez to, że już prawie można postawić znak równości pomiędzy prawdą a kłamstwem. Smutne, ale prawdziwe.
Ja już podjęłam decyzje, zdecydowałam się. Nie wymachuj piłą mechaniczną jak siedzisz na gałęzi. I jak woda ma gorzki smak i nie gasi pragnienia to może czas zmienić filtr. A jak płytę zakopałeś w piaskownicy to nie dziw się że nawet najlepszy odtwarzacz ma problem z odczytaniem którejś z części płyt na które została ona połamana.

Farbeni


Raggafaya


Farben Lehre


Akurat

Przyszła mimo że przed czasem, spóźniona. Potem usiadły na kanapie, wszystko ogarniając, poznała kilka osób. Na pierwsze dźwięki muzyki ruszyły do sali koncertowej. Zaczął grać support, na początku nieśmiało tuż przy ścianie i głośniku, po kilku piosenkach rzuciła się w sam środek pogo. Wchłaniała muzykę razem z kopniakami zarówno w głowę jak i nogi, gdy wraz z jakąś grupą się wywrócili, od razu otrzymali pomocne dłonie od otaczających. Skakali sobie po butach, wykrzykiwali słowa piosenek nawet gdy słyszeli je dopiero po raz pierwszy. Co raz powracała do towarzystwa z którym przyszła, potem support przestała grać, zrobili przerwę przed głównym zespołem. Gdy wrócili, oni akurat zaczynali grać. Odbijała się od nieznanych ludzi, nawzajem popychani i kopiący się. Nie było ważne że już tak długo nie miała w ustach kropli wody, wydzierała się jak szalona. Włosy całkowicie mokre, koszulka i spodnie przyklejone do ciała. Nie potrzebowała przerwy, byleby grali, grali i nie przestawali ani na chwilę. Aż padnie nieprzytomna, nie mająca już siły by wstać, wtedy by tylko słuchała, słuchała aż do końca. Ale nie padła. Oni zakończyli piosenką 'Nirvany'. Poszła po autograf, nieważne że nie na ich kartce, nie ważne że jak już stanęła z nim oko w oko zdołała wykrztusić tylko jakieś głupie 'dzień dobry'. W łazience oblała się zimną wodą, potem wyszli na zewnątrz i postanowili iść do 'Żabki' po wodę. Woda się bardzo przydała, zanim wrócili do klubu nie było już połowy. Potem zagrał ostatni zespół i wpół do dwunastej opuściła klub. Szum w uszach nie przeszkadzał, to dziwne dzwonienie też nie. Wykąpała się, weszła do pokoju gdzie zimne powietrze napływało z okna. Przezwyciężyła chęć spania z otwartym oknem i ze względu na chęć pozostania zdrową i umyte, mokre włosy zamknęła dopływ powietrza do pokoju i włączyła lekkie ogrzewanie, symboliczne, na dwójkę. Przeczytała esemesa którego dostała w trakcie zabawy i z uśmiechem na ustach zasnęła.

piątek, 19 listopada 2010

Po dziesiąte: Słucham alfabetycznie wszystkiego z moich 6.6 dni muzyki.

Po dziewiąte: Co z tego że jestem pewna tylu rzeczy skoro gdy wreszcie się zapyta nie będę umiała nie skłamać?
Po ósme: Słyszę wibracje telefonu.
Po siódme: Farbeni.
Po szóste: Szlaban.
Po piąte: No ba.
Po czwarte: Napisałabym 'Fuck.', ale że nie przeklinam, to bedzie po piąte.
Po trzecie: Tydzień temu popełniłam błąd, wszystko było ok przez dwa dni, potem było niefajnie, ale wszystko się naprawiło. Trzy dni temu znów się posypało, ale teraz jest cudownie. Błąd powtarzam, ciekawe kiedy się to odbije..?
Po drugie: Kate, wiesz że jestem z Tobą, nawet jak mnie nie widać. I jestem lepsza niż Andrzej!
Po pierwsze: Ups.

środa, 17 listopada 2010

:)




Nieczułe jak kaczki.

wtorek, 16 listopada 2010

po raz czwarty, pięćdziesiąty i etny.



Albo jestem jakaś nie teges, albo to te same góry. Les Alpes...

niedziela, 14 listopada 2010

.


- Jestem już w kinie, co z tobą?
- No ja jestem w autobusie, początek mnie nie zbawi...
- Koniec chyba też nie.

sobota, 13 listopada 2010

sugar!


- Cukier ma ogromną moc.
- Tak? Co ty nie powiesz... następna ideologia i nowe przekonania?
- Nie do końca. Po prostu próbując odkleić cukierek od talerzyka skończyło się to głęboką raną ciętą, masą krwi i nieodwracalnym uszkodzeniem talerzyka.
- Czyli jak zwykle. Ale cukierka i tak nie odkleiłaś.
- Zgadłaś.

ah te ściany !


- No a jak ona poszła się ubrać, to ty co zrobiłaś?
- Ja pokazałam ścianie gdzie jej miejsce.
- I to dlatego mamy teraz ogromną dziurę w ścianie pomiędzy kuchnią a sypialnią?
- No ba.

wtorek, 9 listopada 2010

ręce zmarznięte do krwi


Gdy ręce mam zmarznięte do krwi, nogi zdrętwiałe do białości a gardło sparzone na popiół, oni malują filmy życia samym brzmieniem, dodają sensu słowami i zabierają go jedną nutą. Dreszcze przechodzą już nie przez ciało, ale przez świadomość. Wewnętrzne Yo pragnie złączyć się z niepowstrzymanymi emocjami, nie zawsze czystymi, bez wiedzy czym brudne emocje mogą być i bez zastanawiania się nad ich ewentualną egzystencją. Całą sobą próbuję się obronić przed zabraniem bólu, otrzymaniem obietnic i wyboru między złym i gorszym. Nie  mogą. Nie chcę. Nie żałują. Nie żałuję również ja.

naiwne historie jeszcze bardziej naiwnych nastolatków jednocześnie poprawiają nastrój jak i przerażają swoim podobieństwem do 'naszego' świata, 'naszego' życia, 'naszej' 'szarej' rzeczywistości.


'Kochać to niszczyć.'

'W okopach nie ma ateistów.'

'Pętają jak winorośl. A czasami zaciskają się tak mocno, że mogą zabić.'

'Nigdy na nią nie krzyczał w ten sposób, nawet kiedy zaciągnęła go do pokoju szpitalnego [...].'

'Niektórzy faceci patrzą na Ciebie, jakby chcieli seksu. Jace patrzy na ciebie, jakbyście już uprawiali seks, było świetnie, a teraz jesteście jedynie przyjaciółmi... choć ty chcesz czegoś więcej. To doprowadza dziewczyny do szaleństwa. Wiesz, o co mi chodzi?
 Tak, pomyślała Clary.
- Nie - powiedziała.'

'- Słyszałem słowo "strach", tylko uznałem, że ono nie dotyczy mnie - oświadczył.'

'- Myśl pozytywnie - poradził mu Simon. - Jeśli będą potrzebowali ludzkiej ofiary, zawsze możesz zaproponować mnie. Zresztą nie jestem pewien, czy reszta z was się kwalifikuje.
Jace się rozpromienił.
- Zawsze miło, kiedy ktoś zgłasza się na ochotnika.'
Cassandra Clare, Miasto Popiołów

poniedziałek, 8 listopada 2010

chciałabym chcieć...


Chciałabym chcieć i mogłabym móc, ale cena jest za wysoka. Jak ktoś płaci krwią... Zapomniałam że jeśli czegoś nie powiesz, to nie znaczy że tego nie ma. Słowa mnie kiedyś wykończą. Nie mnie pierwszą. Dałabym dużo, ale i tak nie dostanę tego co chcę, za to, co mogę dać. A nie mogę oddać pewnych rzeczy bez poświęcania innych... na przykładzie: Mam 'rzecz 1'. i 'rzecz 5'. Jestem na levelu powiedzmy 43 i nie mogę juz tu długo stać, bo lada chwila podłoga mi się spod nóg osunie, zostały mi dni, może tygodnie. Żeby dostać się na level 2, muszę zdobyć jeszcze 'rzecz 2', rzecz 3' i 'rzecz 4'. Jest jeszcze może tak z siedem rzeczy bonusowych, które będą mi niezbędne w levelu wyżej, ale na razie są nadprogramowe i mogą poczekać. Jeśli chcę zdobyć 'rzecz 2', muszę poświęcić 'rzecz 1', no, ale jak ją stracę to będę musiała zdobywać ją jeszcze raz. Podobnie z 'rzeczą 3' i rzeczą 4'. Jeśli zdobędę jedną z nich, to zdobycie drugiej będzie niemożliwe, dlatego nie mogąc zrobić nic ciekawszego, czekając na jakieś inne zmienne środowiskowe i nowe, ciekawe możliwości, jednocześnie uważając by lód pode mną i kilkoma osobami które są w tym ze mną się nie zarwał, zabrałam się za łapanie bonusów. Cóż, może komuś z 'drużyny' uda się zlevel upować i pomoże nam, ale szanse marnie wyglądają. Poświęcanie kogoś nie wchodzi w grę. Adios.