poniedziałek, 30 sierpnia 2010

W takich chwilach, nie wiem co powiedzieć. Trzymaj się Kochana! Pamiętaj że masz mnie i będę przy Tobie choćby nie wiadomo co:* na zawsze i mimo wszystko, ponad możliwości i ograniczenia. Cokolwiek by się stało lub nie. Masz mnie. Całą, bez wyjątków i bez względu na sytuacje. Tyle mogę Ci zaoferować, wszystko co mam, ale to wiesz. Kocham Cię, to też wiesz. Nie załamuj się, dobrze?

jade na Coke live!



A więc nawet jak nie podoba wam się muzyka, a dokładniej jej 'drumming', co niektórzy nazywają waleniem pałeczek w perkusje. Mi się podoba sposób zrobienia filmiku. A, i nawet mino że Pati nie wierzy że mi się uda, nakręce teledysk. Nie wiem kiedy, nie wiem kogo, jak ktoś kogoś zna, to chętnie poznam. Może zespół Jacoba będzie chciał? Najpierw bym musiała go poznać. Tzn nie Jacoba, bo go znam, ale jego zespół.

xoxx

sobota, 28 sierpnia 2010

Home Sweet Home

Wszystko można porównać do wszystkiego : kota do wody, telefon do buraka, zdjęcie do Madonny, a długopis do słuchawek. Ja porównam ludzi do domów.


ludzie nie mają drzwi.
ludzie nie mają okien.
ludzie nie mają ścian.
ludzie mają oczy.
ludzie mają włosy.
ludzie mają nogi.


To taka mała ściąga, żeby wszyscy zrozumieli o czym mówię.


A teraz: ludzie są nudni, domy są nieciekawe - kobity są stare, mężczyźni zaniedbani - to wszystko można zobaczyć na przykładzie domu... Bądźmy tacy, by ludzie chcieli do nas wracać, by tęsknili za nami, by powiedzenie Home, sweet Home miało odwzorowanie na nas, by nasze życie nie było nudne i kolory ścian nie były zakurzone i wyblakłe. Możemy być drodzy - tak żeby tylko niektórzy mogli sobie na nas pozwolić, sprawdzeni, lub do kitu - z za dużą ilością tapety. Możemy być niedostępni, trudni do zdobycia, lub być jak burdel. Interesowni, lub możemy być kwaterą główną mafii. To wszystko zależy od nas. Nie dopuśćmy do tego by byli ludzie bezdomni, gdy wciąż jest tyle domów pustych, bez czujnego oka, które ugasiłoby pożar i nakarmiło psa. Wiem że już się gubię i gadam od rzeczy, ale to nie moją wina. Bye.

skråningen


Hvorfor ønsker du å vite? Noen ganger er det bedre å ikke vite alt.

***

Na pewno było coś o gumie. Gdzieś, nie pamiętam gdzie. Kenijskie jedzenie jest świetne. I te naleśniki! Lepsze jadłam tylko w Stanach. Pancakes, please.

***

'Rzeczy nie są tym na co wyglądają i na odwrót'
Teoria Chaosu


***


 - No, Ola, wygląda na to że będziesz skazana na mnie przez następną godzinę
Tak, jasne, nie znasz mnie. Naprawdę długo wytrzymuję z człowiekiem który mnie wkurza, poza tym po jakiś 15 minutach sama nie wytrzymasz ze mną. Nie żeby specjalnie, po prostu trudno ze mną wytrzymać. Z resztą gdzieś mam całe to 'skazanie na Ciebie'. Mam muzykę, słuchawki i nic mnie nie powstrzyma przed założeniem ich! Błahahahahhahaha!

piątek, 27 sierpnia 2010

chcę?


chcę powrócić do tego co na zdjęciach... do zimy... do teneryfy... pływania z delfinami... i do tylu innych rzeczy... ale równocześnie wiem, że życie toczy się dalej... walka o oceny... oczekiwanie lata... safarii... nowa muzyka... inni ludzie... i ci już znani... i ci nie... nowe oblicze przyszłości... moje marchewkowe włosy... nowe zdjęcia... nowe przeżycia... nowe wspomnienia... nowe tradycje... ale tradycji nie ma nowych... nie można ich stwarzać na siłę... one same przychodzą i stają się tradycjami jeszcze zanim pomyślimy o nich jako o tradycjach... chce tylu rzeczy... tyle że sama jeszcze nie wiem jakich i czego chce... a jak już wymyślę, to na przekór samej sobie wymyślam kontrargumenty... odnajduję dobre strony w nieposiadaniu tego... i uświadamiam sobie, że życie jest piękne... tylko trzeba coś w nim zmienić... ale co... może jest zbyt krótkie... a może nie... może jest właśnie takie, jakie powinno być... sama już nie wiem... chociaż wiem... a może nie...

czwartek, 26 sierpnia 2010

Kim...?

Kim jestem? Co się stało z Olą, którą byłam kiedyś? Z tą nieśmiałą i niewinną? Umarła. Ja jestem na jej miejscu. Czy to lepiej? Chcę więcej wakacji. Spotkań z Tobą. Chcę... ale kogo to obchodzi? Whatever

środa, 25 sierpnia 2010


Spłaszczyło gałkę oczną, wysuszyło język i przebiło nogę - czekanie.

***

- A co jak parapet tfu dzbanek... no jak to się nazywa?
- Taboret.- No właśnie, co jak parapet mnie zabiję?
- Parapet?
- Nie, no taboret!
- To taboret czy parapet?
- No a co za różnica?
- E...- Jak mnie zabije to i tak ni będzie żyło.
- Chyba ty nie będziesz żyła...
- On też.
- Ola, ty już lepiej się nie odzywaj.
- Grozisz mi?
- Nie, wiesz co, grożę ci.
- To ja się nie odzywam póki go nie sprzedasz.

wtorek, 24 sierpnia 2010

Life


Nie ma to jak położyć się pod takim drzewkiem, czekając aż przyjdzie spokój, cisza, ból.Tak. Ból. Jak już nic nie czujesz, to tęsknisz nawet za tym. Zamykasz oczy. Ciemność. Zagłębiasz się w tą Ciemność. Widzisz ją, ogarnia cię. Czujesz ją. Słyszysz. Powoli, bez pośpiechu z mroku zaczyna się wyłaniać małe, nikłe, legendarne światełko w 'tunelu'. To nie jest żaden tunel. To Ciemność. Światełko się powiększa, coraz intensywniej świeci... Z każdą milisekundą się powiększa, jest jasne na tyle, że mogłoby oślepić, ty jednak dalej je widzisz, bez żadnego ruchu powieką się w nie wpatrujesz. To jest bardzo krótkie, lecz odczuwasz to, jakbyś stał tak już latami, a gdy jest już za późno, odkrywasz, że to światełko to pociąg. Jedzie niewzruszenie, nie zatrzymuje się. Zaczynasz krzyczeć, płakać, próbujesz uciekać. Po co? To i tak nie ma sensu. Budzisz się. Już nie jesteś w 'tunelu', nie otacza cię ciemność. Nie jesteś nawet pod drzewkiem. Czujesz się dziwnie, jesteś ponad głowami pochylającymi się nad tobą osób w białych fartuchach. Jak to możliwe? Ta myśl pojawia się w twojej głowie, ale nie zastanawiasz się nad odpowiedzią. Ulatujesz. Pozostawiasz drugiego siebie w tej pomalowanej na biało sali z białym sprzętem na którym widać tylko czerwoną kreskę. Nie zastanawia cię, czemu jest taka prosta, a ludzie nad tobą ze zrezygnowaniem kręcą głowami.

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Life. What The Hell It Is?

Czym byłoby życie, szybkie, bezstresowe, bezbolesne? Jak wyglądałby świat gdy wszyscy byliby szczęśliwi? Co byśmy robili gdyby cały czas był wolny, ludzie mili, wszystko wszechdostępne? Świat bez cen, ograniczeń, prawa?

Byłby to świat barbarzyńców. Tylko zimna krew, świat z ohydą i bez piękna. Wszystko byłoby obłudą i wielkim kłamstwem. Nikt nie byłby bogaty, biedny, ambitny. Byśmy zaczęli się cofać, wszystko niszczyć, palić za sobą mosty. Nie byłoby zbrodni, która nie byłaby 'dobrem' i której nie można by popełnić. Świat wyglądający na o tyle lepszy, stałby się światem potworów, śmierci i rozpusty.

Nie narzekajmy. Ograniczajmy. Łammy reguły. Nie dawajmy za wygraną. Brońmy tego co kochamy. Walczmy o wolność. Nie dajmy się zwieść. Szukajmy prawdy. Kłammy.

niedziela, 22 sierpnia 2010

Brat pirata ściągnął brata pirata.

Brat pirata ściągnął brata pirata. Jak zawsze inteligentne stwierdzenie Oli i Patrycji (Miri siedziała z nami i się głupio i uśmiechała pożerając Princessę [ok, Miri nie wściekaj się już koryguję: Miri uprzejmie patrzyła się jak wraz z Patrycją wspominamy nasze dawne powiedzonka {podrywacz krewetek w spożywczym przy mrożonkach} i zwyczaje {kółeczka, których celem było unikać Pawła, który jak na złość nie chciał być unikany i nam na złość nie pozwalał się unikać, bo tak chciał.}] i zastanawiając się o co nam chodzi), bo nasze stwierdzenia zawsze są celne, na temat i na czasie.:)

***

' - Nie. Nigdy. Niemożliwe. - powiedziałem na głos do siebie. - Czy Twoje sny Mordimerze, nie mogłyby się nauczyć tych trzech słów?
Potrafię panować nad swoim życiem, lecz nigdy nie byłem, nie jestem i nie będę w stanie panować nad moimi snami.'

Jacek Piekara, Łowcy Dusz

Niby zbieg okoliczności, ale moje sny również mogłyby się nauczyć tych słów, Mordimerze.


***


Nie będę was zanudzać moim cudownym życiem, tym jaki dziś miałam humor, jakie skarpetki mi mama kupiła i z kim gadałam. Z kim byłam na pizzy, z kim na lodach i gorącej czekoladzie. Jakie powiązania na tańcach odkryłam i do jakiej piosenki mieliśmy układ. Tym co mi się dziś śniło, a co śniło mi się wczoraj. Tym jaki zespół odkryłam i dzięki komu. Kto chciał ze mną dziś gadać i go zlałam, choć mam wrażenie że wcale go to nie ruszyło i co wczoraj dostałam...

Buenos Aires

sobota, 21 sierpnia 2010

Dajcie mi deske, narty, spadochron.

UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Deszcz mi przypomina jedno. To jedno można powiązać tylko z tym drugim. A to drugie kojarzy mi się tylko z dwoma rzeczami. A te dwie rzeczy... O jednej wciąż nie mogę przestać myśleć... A ta druga... Też niesamowita, jeśli tylko warunki są sprzyjające. No a teraz nie ma sprzyjających warunków ani na jedno ani na drugie. Pomocy! Dajcie mi deske, narty, spadochron. Chcę to w końcu poczuć!

piątek, 20 sierpnia 2010

Hi Little Apple Blossom...

Hi Little Apple Blossom, I'm Gonna Eat U With Cranberries Mousse, I'm Gonna Drink Ya For a Fun, I'm Gonna Smell U with My Nose, I'm Gonna Merry Ya Not Becouse Of Love, I'm Gonna do It In Big Apple, I'm Gonna Take U a Photo, Ya'll Be Mine.

czwartek, 19 sierpnia 2010

Brand new rules 2 beak

Bo reguły trzeba łamać, i zamiast jechać samemu drogą, którą podążają wszyscy, należy iść z grupką przyjaciół zupełnie odwrotnie do oczekiwanego kierunku.

***

Ja lubię się śmiać. To takie ciekawe doświadczenie.
Ty lubisz spać. To takie interesujące przedsięwzięcie.
On posiada koc. To takie niebezpieczne przeżycie.
Ona nie znosi kupować bułek. To bardzo uczuciowe założenie.
Ono je zbyt szybko. To jest czadowe.
My nie znamy się na lataniu. To zbyt denerwujące by się ubierać.
Wy nie kupujecie mleka. To na nic się nie przyda.
Oni zatruli się świeżym powietrzem. To na niektórych tak działa.
One nie mają spodni. To ma mocne punkty.

***

Green Day. Nie wiedziałam nawet że mają taką fajną muzyke:)

wtorek, 17 sierpnia 2010

Śmierć jako dobro


DROBNA UWAGA
Na pewno umrzecie.
Marcus Zusac, Złodziejka książek

***

Życie. Tu jest potrzebna odwaga. Życie jest tylko jedno, nie zmarnuj go. Nie udawaj kogoś innego.
Cierpienie. To dzięki nie mu zdobywamy doświadczenie, ustalamy hierarchię wartości.
Samobójstwo. Samobójstwo to tchórzostwo, do którego również potrzebna jest odwaga.
I w końcu śmierć. Tu się wszystko kończy, czy zaczyna? Odwieczne pytanie. Jestem katoliczką. Moja wiara mówi, że to początek. Pozostaje mi wierzyć. Przecież po to jest wiara.
Miłość. Dla mnie to gotowość oddania życia za drugą osobę. Coś niepowtarzalnego. Nie oznacza to jednak że mogę kochać tylko 1 osobę.
Nadzieja. Nadzieja matką głupich, a matkę należy szanować.


***
'- Zaproponował ci śmierć jako wybór, prawda? - odezwał się Calo.'

Scott Lynch, Kłamstwa Locke'a Lamory


'Mogę uśmiechać się i zamordować,
Gdy się uśmiecham; i zawołać "Zgoda!"
Temu, od czego serce moje krwawi;
I udanymi łzami rosić lico,
I rysy zmieniać na każdą sposobność.'

Szekspir, Król Henryk Szósty, część trzecia


'-Tak, panie.
- Nie mów do mnie "panie". Od tego jaja mi się kurczą i zęby zgrzytają.'

Scott Lynch, Kłamstwa Locke'a Lamory

***
Może wygląda to na strasznie pesymistyczne, ale jak się temu przyjrzeć lepiej, to wcale takie nie jest. Pomyślcie inaczej - to co dla jednych jest końcem, dla innych jest początkiem, długo wyczekiwanym startem lepszego życia. Przedstawię to tak:

Pewien człowiek - mężczyzna w średnim wieku wracając z pracy, idąc mostem bruklińskim rzucił się do wody. Nie przeżył. Nikt się o tym nie dowiedział, ale ten człowiek był psychopatą bijącym swoją żonę i gwałcącym własną córkę.

Tego samego dnia, w Niemczech, zginęła kobieta. Był to nieszczęśliwy wypadek przy pracy. Była kochającą matką i dobrą żoną. Jej dzieci i mąż mogą już nigdy się nie pozbierać po takiej stracie, a firma w której pracowała kobieta splajtowała. Z naszej perspektywy to nic dobrego, ale jak się lepiej przyjrzeć widać sens w tej śmierci. Przez nielegalną działalność firmy setki ludzi pracowało jak niewolnicy, wielu z nich umierało przy pracy. Koniec firmy oznaczał dla nich koniec cierpienia.

W zupełnie innej części świata zginął staruszek. Śmierć naturalna, nic brutalnego. Samo życie można by pomyśleć, ale wnuk tego człowieka przyszedł na pogrzeb w dniu, gdy jego biuro zostało wysadzone w powietrze. Można by powiedzieć, że staruszek uratował wnuka, a dzięki temu jego żonę i dzieci, które teraz nie umrą z głodu.

The End

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Optymizm

Optymizm to pogląd na świat charakteryzujący się widzeniem rzeczy tylko częściowo; niedostrzeganiem całej Prawdy poprzez Niewiedzę lub zwyczajnie ją pomijając; znany jest również z patrzenia przez tak zwane 'różowe okulary' (jak dla mnie to tylko po x-tasach); chodzeniem z głową w chmurach lub normalne docenianie rzeczy przyziemnych i myślenie pozytywne.

***

Trzeba uwalniać się od uzależnień, od rzeczy bez których nie wyobrażamy sobie życia, i od tych, do których przyzwyczailiśmy się do tego stopnia, że nie potrafimy sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego i jak miałoby nam ich zabraknąć... Powiększajmy klatkę w której siedzimy. Malujmy jej pręty na kolory dodające nam nadziei, a potajemnie działajmy tak, by stawały się one coraz bardziej kruche i słabe, byśmy któregoś dnia mogli je zniszczyć i nigdy nie wracać do miejsca, które nas tak ograniczało. Pozbyłam się po kolei photoblog'a, icy tower'a, naszej-klasy, facebook'a i wielu innych po drodze. Próbowałam wielu nowych rzeczy i mam na myśli nie tylko chińszczyznę, sushi, lody o smakach, których wcześniej nie podejrzewałam o istnienie! To był nie tylko snowboard, skok z 20 metrowego drzewa, czy skoki na snowboardzie. Było oczywiście tego o wiele więcej. Czasem były to małe rzeczy, którym towarzyszyło wiele emocji, lub duże rzeczy, na których zrozumienie przychodził czas później. To wszystko coś we mnie łamało, pokazywało różne aspekty, szerszą perspektywę. To wszystko kształtuje nas samych, nasze poglądy, spojrzenie na świat i chęć do tych a nie innych rzeczy. Nawet te rzeczy których teraz nie rozumiemy, które teraz wydają się błahe i nic nie znaczące.

niedziela, 15 sierpnia 2010

WTF? Powrót do przeszłości, do tego co było.

Jajka bez wody nie rosną. Kotlet jest zimny. Słońce nie świeci. Herbate sie pije jak sie jest chorym. Bo ja jem tą wodę, co ty pijesz ją bo jest za zimna żeby jeść, bo na słońcu leżała żeby mrówki miały na co patrzeć, bo one są głodne i jedzą jajecznicę, która chciała być z wodą na słońcu, ale ją mrówki zjadły, bo przesadziłam z cukrem, bo soli nie było.

***

Who wanna go to the city with me? Who wanna break all rules? Who wanna break all we belive in? All rules, all belives, all us.

***

- Don't ya think that ya a little bit to old 4 that kind a stuff, dude?
- No, I'm not. I can do things U cannot imagine N stuffs U R to young to do.
- Oh, men!

***

Jedząc pamelomenona, wietrząc pokój, zakładając skarpetki, zastanawiam się co dopisać. Nie chcę żeby mój blog był bez sensu. Albo w sumie to chcę. Co ja właściwie chcę? Nie, no, nie żebym nie wiedziała co chcę. Chcę Ciebie. Ale czy potrafię być jak Pual Muad'Dib? Bo na bycie jak Leto II nie mam szans. Więc czemu widzę przeszłość? Ja tu patrze w oczy jakiemuś lwu, albo żyrafie, a na blogu pojawiają się postu z przeszłości. Czy ktoś chce kupić wykrywacz ironii? Kumpela swego czasu sprzedawała.

Buenos Aires Bejbe

sobota, 14 sierpnia 2010


Yo soy calvo y tengo pelirrgio pelo.Yo tengo azules ojos, aunque yo no tengo ojos.Yo soy obeso y delegado.Yo soy alto no viejo.Yo soy estadounidense.Me llamo Ola y yo llevo gafas.Este frases son cuentos chinos.Yo soy el cuento chino.Yo tengo amigos.Ellos son verdadero.Gracias.

***

Post dla Was, mimo, że jestem teraz nieosiągalna, nie mam kompa, internetu i telefonu, tylko mp4 i dziką przyrodę wokół mnie.

piątek, 13 sierpnia 2010

V element

i'm your cousin, her step brother, her sister's grandfather, mainly my father's death boyfriend's dougher and lower, my son is in pregnent with my baby, and i'm his sister. can you imagine that situation in your life?

***

"Ktoś kiedyś powiedział, że przeraźliwą rzeczą jest zasypiać ze strachem, iż się nigdy nie obudzicie. Ja zasypiam ze strachem, że następnego dnia jednak się obudzę..."
Jacek Pekara, Łowcy Dusz


Ja zasypiam ze świadomością dnia przeżytego w pełni i wykorzystanego całkowicie. Z nadzieja na dzień następny, nie żałując niczego, z pragnieniem podążania do przodu, w wielu kierunkach naraz. Z radością na dokonywanie wyborów, na przeżywanie nowych rzeczy, i tych które już znam. Nie zasypiam z wizją lepszej przyszłości, ani tej realnej, często nawet nie takiej, jaką bym chciała by była, lecz wyimaginowanej i często niemożliwej do spełnienia. Zasypiam, bo jestem zmęczona dniem, a nie bo nie mam już nic więcej do roboty.

Budzę się z pragnieniem snu. Zagłębiania się coraz bardziej i bardziej w otchłanie wyimaginowanego świata, ale jednocześnie chcę wstać, witać nowy dzień i nie odwracać się nigdy za siebie. Nie chcę żałować podjętych decyzji, popełnionych błędów. To one tworzą to, kim jestem. To one dają mi poczucie własnej wartości, bo jestem sobą, a nie kimś, kim ludzie chcieliby, żebym była.
***

A teraz małe wyjaśnienie, dlaczego, mimo że nie mam kompa, internetu czy choćby zasięgu w komórce, tu wyświetlają się posty? No cóż żeby nie żałować poprzedniego bloga i tego że go nie wskrzesiłam, ze 129 postów wybrałam najlepsze teksty ( niektóre nieaktualne już), byście się nie nudzili:) Niektóre są zmodernizowane. Żeby odróżnić potem to, posty z etykietą ' V element' są ze starego bloga.







czwartek, 12 sierpnia 2010

Burn After Readin'


Kilka godzin przed wyjazdem zaczęłam się pakować. Ale to było tylko na pokaz - tak żeby rodzice się nie czepiali. Resztę dnia spędziłam przy kompie słuchając muzyki, zgrywając ją i ściągając inne zabijacze czasu na podróż. Ale to już przeszłość. Wyjechałam, i to na zawsze. Jestem chora - zostało mi niewiele czasu, dlatego wykupiłam bilet na inny samolot, wsiadłam w inny pociąg. Trochę żałuję, że już do Was - nielicznych, którzy to czytają - nie napiszę, ale pomyślałam o tym wcześniej i posty będą się ukazywać. Codziennie jeden. Gdy przestaną, to znak że wszystko się skończyło - dla mnie.


Było miło, niczego nie żałuję, niczego bym nie zmieniła, wiele rzeczy przeżyłabym jeszcze raz.

xoxx

meganolerioplis

W trudnych warunkach trzeba sobie jakoś radzić, poza tym, jakby było normalnie to nikt by nie zwrócił uwagi.
Nie ma to jak spontaniczna noc u Angeli:*.... Potem chodzenie po Fokusie w platynowych blond włosach, przerażająco czarnych paznokciach, czarnych oczach, stanowczo zbyt krótkiej sukni ślubnej. Są wakacje, więc wariuję, potem mi przejdzie... niestety?

wtorek, 10 sierpnia 2010

Muzyka, Dach i Skarpetki.

Wczorajszy dzień spędzony z Keczupem. W busie bijąc się o odpowiedzi, xerówki z angola i komórkę z słuchawkami. W Dereszu, poznając ludzi, nie zamiatając i chodząc do sklepu po lody. W Focusie jedząc fast-foody, oglądając iPody i Incepcję. W parku Witosa rozmawiając, wspominając i unikając odpowiedzi...

niedziela, 8 sierpnia 2010

r ya talkin' 2 me, fellow?


Ok. Zaczynam zapominać że jak się jest w towarzystwie, to powinno się od czasu do czasu odezwać i poprowadzić tak zwaną 'konwersację'. U mnie zdolność do prowadzenia niezobowiązującej i niewiążące przy tym nic nie niosącej za sobą 'gadki' zaczyna zanikać.

***

Dajcie mi biały podkoszulek to stanę z wami, guys.

fuck the fuj!

Widziałam go. Stał na przystanku czarny jak ołówek, albo raczej jego stan umysłu. Odpychający jak zwykle, do tego w kapeluszu i z miną, która tylko według niego miała przypominać rozmarzonego, samotnego romantyka. Nie wyszło mu, bo wyglądał raczej jak zboczeniec-prawiczek szukający kozy do ... Ok, trochę się zagalopowałam, ale zobaczyć go w wakacje? No po prostu fuj!
nie mogłam znaleźć wystarczająco gorsząco-rozbrajającego zdjęcia, które do tego byłoby brzydkie i niefajne. pech.

sobota, 7 sierpnia 2010


Czasem mimo że niektóre sprawy są nierozwiązane, trzeba iść dalej. 
Nie myśleć o przeszłości i powtarzać w kółko działania, próby i starania z góry skazane na niepowodzenie. 
Życie to nie film, to nie gra, to nie książka.

***

Nie można zaczynać nowego etapu w życiu, jeśli w przeszłości zostawiasz niepozamykane rozdziały.
Zawsze trzeba próbować, mimo że inni z góry skazują Twoje działania na niepowodzenie.
Życie jest jak film, jak gra, jak książka - wszyscy jesteśmy aktorami i bohaterami naszej opowieści.

Ladder Parkour

piątek, 6 sierpnia 2010

Na na na na, na na na naa



Dzień spędzony na uciekaniu z Keczupem Kasi i uciekaniu z Kasią mojemu Keczupowi. Na 'zmułach' i 'ja cię nie znam'. Na lataniu po galerii i unikaniu wydawania kasy. Na tapirowaniu mi włosów z jednej tylko strony i usiłowaniu zrobienia mi dreda. Na wygłupach w tramwaju i poza nim. Na 'ja ich nie znam' i zasłanianiu twarzy kurtką przeciwdeszczową. Na nie i tak. Na przystanku jak żule, na ulicy wskakując w kałuże. Na byciu mokrym od pasa w dół i usiłowaniu wyschnięcia. Na śpiewaniu w kółko tej samej melodii i udawaniu, że ludzie się na nas nie patrzą. Czyli ogółem dzień produktywny, kreatywny i autoironiczny.

xoxx

Kajak i Śmigacz;]


Zaczynam przesadzać. Trzeba się opanować. Wiem że mam wakacje. I że jest śmiesznie. I luz. I spontan. I różni, przeróżni ludzie. Ale teraz będę poważna. Eee, poważniejsza. No, to zacznę 3, albo 4 września.

nowy smak Nestea:P


 - Ma pani wodę Żywiec Zdrój z lodówki?
 - Nie. Z lodówki jedynie woda Nestea.
 - Aa... To poproszę tą Nestea.
 - Może być pomarańczowa? Czy woli pani cytrynową?
 - Pomarańczowa niech będzie.

***

WTF? Bo to była Nestea Peach.
kapiczka, jo?

Buenos Aires y seguir este blog.

coca cola fruits.

Bo z życia trzeba się śmiać. Nie ma poważnych rzeczy. Nie ma zmartwień. Nie ma sensu. Jesteśmy tylko my.

czwartek, 5 sierpnia 2010

Marcin


Ty się nim nie przejmuj Kochana! Ty to wyrzuć z głowy, pozbądź się tego i wyluzuj, bo mamy WAKACJE!
Ja Ci opowiem jak to było: On chciał się przed Tobą popisać, więc wlazł na drzewo. Wiesz które, mam nadzieję... No i jak siedział na tym drzewie, to zleciał. I jak zleciał, to się w głowę uderzył. No i jak się w tą głowę uderzył, to mu się tam przestawiło coś i... No i objawy sama chyba dostrzegasz?
Tak więc nie przejmuj się, wystarczy że znów wlezie na to choler*e drzewo, a w jego nowym towarzystwie to b. prawdopodobne... No i jak na to drzewo wlezie, to wystarczy że spadnie, walnie się w głowę i przestawi mu się wszystko z powrotem:)
Trzymam kciuki, Tęsknię i Kocham:*:*:*

For Kate - I Tylko Dla Niej:*

Ojej!




- Tak, wyglądasz o wiele lepiej niż zwykle.
- Serio?
- Yhm
- O, tu jest! lata!
- Co?
- KOMAR!!!!!!!!!
*pac*
- Zabiłam.
-...
- Serio, ja go zabiłam! AAA!

środa, 4 sierpnia 2010

klasa H, wysiadamy na następnym!


- Cześć
 - Witaj, kim jesteś?
 - Sobą, a ty?
 - Sługą szatana. Też czekasz na pojazd transportujący potocznie zwany busem?
 - Malujesz oczy?
 - Eee... co?
 - No, wiesz, kredką albo ajlajnerem, jak niektórzy devil worshiperzy...
 - A co, rozmazałem się?

***

Wiem, że nie jest to horror klasy G, ale dzisiaj z tego się śmieję.

wanna? czemu nie. zlew tymbardziej.


Wezmę poduszkę w razie jakby mi przyszło spać w wannie. Oh, zapomniałam, mam 5 domów, co oznacza pieć łazienek, 3 wanny, jeden prysznic i 12 zlewów. To łatwiej policzyć niż łóżka, kanapy, wersalki, sofy, fotele, krzesła taborety, dywany, dywaniki, parkiety, wykładziny i miękkie kawałki podłogi.

Dziękuję.


Dziękuję za gumę, za poświęcony czas, za całego Ciebie. 
'nieopalona, mocna ręka zakończona delikatną dłonią z palcami pianisty.'  <---naciśnij by czytać więcej

oni.

ukradli kartę pamięci , zabrali słuchawki , zrobili bałagan w pokoju .
kartę pamięci kupię nową , słuchawki odzyskam , porządek robię .

Seether, Like Suicide.


'I feel so bloated and weary
'cause she belongs to heaven'

ryż, pałeczki i kung fu.



 Seether, Rise Above This
 |
 V

Wiem, że link nie pasuje zbytnio do zdjęcia, no bo co ma wspólnego ze sobą radosny, wręcz pogodny piknik w parku, w cieniu drzew z zarąbiście zieloną trawą i piosenka Rockowa, którą Shaun Morgan (wokalista i założyciel Seether'a) napisał po samobójstwie swojego barta?


No to ja Wam powiem: nie mam najmniejszego pojęcia, co ma to ze sobą wspólnego, ale obydwie rzeczy są świetne.

wtorek, 3 sierpnia 2010

deszcz = woda . woda + ja = mokra ja . deszcz = mokra = woda ?


szczęśliwa . ale nie jak zawsze . szczęśliwsza , mokra i zmęczona . bo wcale nie szłam na Stary Rynek pieszo . wcale też się wtedy nie śmiałam , do siebie , do mijanych ludzi i do mojej wyobraźni . wcale nie skakałam , nie wchodziłam i nie brodziłam w kałużach . bo jeśli o to chodzi , to je rozdziewiczałam , tzn trampki moje . i nie do końca ja . ja im to tylko umożliwiłam , czynu dokonał deszcz . u Sowy wcale się nie spotkałam z Korą , potem wcale nie wracałam pieszo . wcale nie ubrałam kaptura i nie miałam rozpiętej kurtki przeciwdeszczowej . potem wcale nie zahaczyłam o Central Park . wcale nie skakałam ze szczęścia , wcale nie gadałam do siebie i kaczek . wcale nie biegałam , nie chodziłam po jeziorach i nie myślałam . wcale nie spotkałam kumpla z psem , pies mnie wcale nie pobrudził . ludzie wcale się na mnie dziwnie nie patrzyli , a ja tego wcale nie miałam głęboko . wcale nie byłam mokra . wcale do nikogo nie dzwoniłam , wcale z nikim nie gadałam siedząc na karuzeli . wcale nie żałowałam że nie wzięłam aparatu , wody do picia . wcale nie biegałam przeszło godzinę i nie wróciłam do domu cała zdyszana . potem wcale nie miałam problemu ze zdjęciem mokrych spodni , czego rezultatem było wejście w nich do wanny . wcale tego nie zrobiłam . wcale nie siedziałam w najcieplejszej wodzie jaka jest możliwa u mnie w wannie i wcale tej wody nie było przeszło 20cm . wcale nie chciało mi się wtedy pić mimo wypitych kilku szklanek wody . wcale nie wyszłam z tej wanny po jakiejś półtorej godziny znów cała mokra . 

***


mówiłeś że lubisz truskawki . czy przeszkadza Ci fakt że są zeszłoroczne ?  edycja dzisiejsza , więc powiny być świeże . całusy :*