wtorek, 23 listopada 2010

145



- Zabijemy Kathrine.
-...?
- Oh, pozwól że Ci wyjaśnię...
- Słucham...
- Zabijemy Kathrine.

poniedziałek, 22 listopada 2010

samoloty




Gdyby nie to że od czasu do czasu machnęły skrzydłami byłam gotowa żyć w przekonaniu że to samoloty. Samoloty lecące mi na ratunek, albo samoloty chcące zrzucić na mnie bombę. To co miałyby te rzekome samoloty zrobić zależało od mojego aktualnego nastroju, a ten umiał się dość często zmieniać. Nie sprzyjało to ani trochę dłuższemu wytrzymywaniu ze mną i cóż, tak zostało.

niedziela, 21 listopada 2010

filozoficznie o nierealności.


Wolność słowa, każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania, ale ja mam prawo do może nie niezaakceptowania, ale nieposłuchania go. To moje życie, więc chcę popełniać nawet najgłupsze błędy, bo bezstresowe i różowe życie jest nudne jak flaki z oliwkami. Nie chcę ani jednego ani drugiego.
Nawet najważniejsze dla mnie osoby nie mogą mi mówić co mam robić, bo to automatycznie sprawia że nie są aż tak ważne by ich słuchać. Są granice i po prostu dla mnie przebiegają gdzie indziej niż dla Ciebie, trudno. Nie płacz, to jest życie. Nie narzekaj, ludzie umierają z głodu, to nie Ciebie mi żal. Nie mów że masz wszystko gdzieś, bo to przecież nieprawda. Próbujesz oszukać samego siebie, okej, ale nie wkurzaj się jak na mnie Twoje sztuczki nie działają i jestem tym, który przypomina Ci o tym, jaki jesteś.
Ludzie mówią że nie oceniają. Takie powszechne kłamstwo, nieomal staje się prawdą nie poprzez to że ludzie rzeczywiście nie osądzają, ani przez to że wszyscy w to wierzą, ale przez to, że już prawie można postawić znak równości pomiędzy prawdą a kłamstwem. Smutne, ale prawdziwe.
Ja już podjęłam decyzje, zdecydowałam się. Nie wymachuj piłą mechaniczną jak siedzisz na gałęzi. I jak woda ma gorzki smak i nie gasi pragnienia to może czas zmienić filtr. A jak płytę zakopałeś w piaskownicy to nie dziw się że nawet najlepszy odtwarzacz ma problem z odczytaniem którejś z części płyt na które została ona połamana.

Farbeni


Raggafaya


Farben Lehre


Akurat

Przyszła mimo że przed czasem, spóźniona. Potem usiadły na kanapie, wszystko ogarniając, poznała kilka osób. Na pierwsze dźwięki muzyki ruszyły do sali koncertowej. Zaczął grać support, na początku nieśmiało tuż przy ścianie i głośniku, po kilku piosenkach rzuciła się w sam środek pogo. Wchłaniała muzykę razem z kopniakami zarówno w głowę jak i nogi, gdy wraz z jakąś grupą się wywrócili, od razu otrzymali pomocne dłonie od otaczających. Skakali sobie po butach, wykrzykiwali słowa piosenek nawet gdy słyszeli je dopiero po raz pierwszy. Co raz powracała do towarzystwa z którym przyszła, potem support przestała grać, zrobili przerwę przed głównym zespołem. Gdy wrócili, oni akurat zaczynali grać. Odbijała się od nieznanych ludzi, nawzajem popychani i kopiący się. Nie było ważne że już tak długo nie miała w ustach kropli wody, wydzierała się jak szalona. Włosy całkowicie mokre, koszulka i spodnie przyklejone do ciała. Nie potrzebowała przerwy, byleby grali, grali i nie przestawali ani na chwilę. Aż padnie nieprzytomna, nie mająca już siły by wstać, wtedy by tylko słuchała, słuchała aż do końca. Ale nie padła. Oni zakończyli piosenką 'Nirvany'. Poszła po autograf, nieważne że nie na ich kartce, nie ważne że jak już stanęła z nim oko w oko zdołała wykrztusić tylko jakieś głupie 'dzień dobry'. W łazience oblała się zimną wodą, potem wyszli na zewnątrz i postanowili iść do 'Żabki' po wodę. Woda się bardzo przydała, zanim wrócili do klubu nie było już połowy. Potem zagrał ostatni zespół i wpół do dwunastej opuściła klub. Szum w uszach nie przeszkadzał, to dziwne dzwonienie też nie. Wykąpała się, weszła do pokoju gdzie zimne powietrze napływało z okna. Przezwyciężyła chęć spania z otwartym oknem i ze względu na chęć pozostania zdrową i umyte, mokre włosy zamknęła dopływ powietrza do pokoju i włączyła lekkie ogrzewanie, symboliczne, na dwójkę. Przeczytała esemesa którego dostała w trakcie zabawy i z uśmiechem na ustach zasnęła.

piątek, 19 listopada 2010

Po dziesiąte: Słucham alfabetycznie wszystkiego z moich 6.6 dni muzyki.

Po dziewiąte: Co z tego że jestem pewna tylu rzeczy skoro gdy wreszcie się zapyta nie będę umiała nie skłamać?
Po ósme: Słyszę wibracje telefonu.
Po siódme: Farbeni.
Po szóste: Szlaban.
Po piąte: No ba.
Po czwarte: Napisałabym 'Fuck.', ale że nie przeklinam, to bedzie po piąte.
Po trzecie: Tydzień temu popełniłam błąd, wszystko było ok przez dwa dni, potem było niefajnie, ale wszystko się naprawiło. Trzy dni temu znów się posypało, ale teraz jest cudownie. Błąd powtarzam, ciekawe kiedy się to odbije..?
Po drugie: Kate, wiesz że jestem z Tobą, nawet jak mnie nie widać. I jestem lepsza niż Andrzej!
Po pierwsze: Ups.

środa, 17 listopada 2010

:)




Nieczułe jak kaczki.

wtorek, 16 listopada 2010

po raz czwarty, pięćdziesiąty i etny.



Albo jestem jakaś nie teges, albo to te same góry. Les Alpes...

niedziela, 14 listopada 2010

.


- Jestem już w kinie, co z tobą?
- No ja jestem w autobusie, początek mnie nie zbawi...
- Koniec chyba też nie.

sobota, 13 listopada 2010

sugar!


- Cukier ma ogromną moc.
- Tak? Co ty nie powiesz... następna ideologia i nowe przekonania?
- Nie do końca. Po prostu próbując odkleić cukierek od talerzyka skończyło się to głęboką raną ciętą, masą krwi i nieodwracalnym uszkodzeniem talerzyka.
- Czyli jak zwykle. Ale cukierka i tak nie odkleiłaś.
- Zgadłaś.

ah te ściany !


- No a jak ona poszła się ubrać, to ty co zrobiłaś?
- Ja pokazałam ścianie gdzie jej miejsce.
- I to dlatego mamy teraz ogromną dziurę w ścianie pomiędzy kuchnią a sypialnią?
- No ba.

wtorek, 9 listopada 2010

ręce zmarznięte do krwi


Gdy ręce mam zmarznięte do krwi, nogi zdrętwiałe do białości a gardło sparzone na popiół, oni malują filmy życia samym brzmieniem, dodają sensu słowami i zabierają go jedną nutą. Dreszcze przechodzą już nie przez ciało, ale przez świadomość. Wewnętrzne Yo pragnie złączyć się z niepowstrzymanymi emocjami, nie zawsze czystymi, bez wiedzy czym brudne emocje mogą być i bez zastanawiania się nad ich ewentualną egzystencją. Całą sobą próbuję się obronić przed zabraniem bólu, otrzymaniem obietnic i wyboru między złym i gorszym. Nie  mogą. Nie chcę. Nie żałują. Nie żałuję również ja.

naiwne historie jeszcze bardziej naiwnych nastolatków jednocześnie poprawiają nastrój jak i przerażają swoim podobieństwem do 'naszego' świata, 'naszego' życia, 'naszej' 'szarej' rzeczywistości.


'Kochać to niszczyć.'

'W okopach nie ma ateistów.'

'Pętają jak winorośl. A czasami zaciskają się tak mocno, że mogą zabić.'

'Nigdy na nią nie krzyczał w ten sposób, nawet kiedy zaciągnęła go do pokoju szpitalnego [...].'

'Niektórzy faceci patrzą na Ciebie, jakby chcieli seksu. Jace patrzy na ciebie, jakbyście już uprawiali seks, było świetnie, a teraz jesteście jedynie przyjaciółmi... choć ty chcesz czegoś więcej. To doprowadza dziewczyny do szaleństwa. Wiesz, o co mi chodzi?
 Tak, pomyślała Clary.
- Nie - powiedziała.'

'- Słyszałem słowo "strach", tylko uznałem, że ono nie dotyczy mnie - oświadczył.'

'- Myśl pozytywnie - poradził mu Simon. - Jeśli będą potrzebowali ludzkiej ofiary, zawsze możesz zaproponować mnie. Zresztą nie jestem pewien, czy reszta z was się kwalifikuje.
Jace się rozpromienił.
- Zawsze miło, kiedy ktoś zgłasza się na ochotnika.'
Cassandra Clare, Miasto Popiołów

poniedziałek, 8 listopada 2010

chciałabym chcieć...


Chciałabym chcieć i mogłabym móc, ale cena jest za wysoka. Jak ktoś płaci krwią... Zapomniałam że jeśli czegoś nie powiesz, to nie znaczy że tego nie ma. Słowa mnie kiedyś wykończą. Nie mnie pierwszą. Dałabym dużo, ale i tak nie dostanę tego co chcę, za to, co mogę dać. A nie mogę oddać pewnych rzeczy bez poświęcania innych... na przykładzie: Mam 'rzecz 1'. i 'rzecz 5'. Jestem na levelu powiedzmy 43 i nie mogę juz tu długo stać, bo lada chwila podłoga mi się spod nóg osunie, zostały mi dni, może tygodnie. Żeby dostać się na level 2, muszę zdobyć jeszcze 'rzecz 2', rzecz 3' i 'rzecz 4'. Jest jeszcze może tak z siedem rzeczy bonusowych, które będą mi niezbędne w levelu wyżej, ale na razie są nadprogramowe i mogą poczekać. Jeśli chcę zdobyć 'rzecz 2', muszę poświęcić 'rzecz 1', no, ale jak ją stracę to będę musiała zdobywać ją jeszcze raz. Podobnie z 'rzeczą 3' i rzeczą 4'. Jeśli zdobędę jedną z nich, to zdobycie drugiej będzie niemożliwe, dlatego nie mogąc zrobić nic ciekawszego, czekając na jakieś inne zmienne środowiskowe i nowe, ciekawe możliwości, jednocześnie uważając by lód pode mną i kilkoma osobami które są w tym ze mną się nie zarwał, zabrałam się za łapanie bonusów. Cóż, może komuś z 'drużyny' uda się zlevel upować i pomoże nam, ale szanse marnie wyglądają. Poświęcanie kogoś nie wchodzi w grę. Adios.

bo ja lubię rodzynki w czekoladzie... :D



To jak Dżul, ten piątek znów? Chyba się uda, jeszcze się zobaczy, zawsze jeszcze mamy sobotę rano 8)

niedziela, 7 listopada 2010

.


Ale nie strzelę sobie w łeb, nie nafaszeruję kolchicyną, nie nie skoczę z mostu bruklińskiego.


















Bo życie potrafi być kolorowe, nawet jak takie nie jest.

sobota, 6 listopada 2010

interpunkcyjna dowolność


pogody prognoza
jesienna przestroga
w głowie huczy burza
w sercu pada śnieg
a w duszy deszcz
gdy w oczach mam mech
gdy mchu tego zabraknie
pokażę ci matnię
a tam czyste niebo
i słońce daleko
jak nieprzejednane lasy
łąki i pastwiska
i po przegryzionej wardze
braku ból
jak duży dół

czwartek, 4 listopada 2010

kognitywistyka o teorii równań diofantycznych


W pustym pokoju stał stół. Nie było ścian, podłogi, sufitu, ograniczeń. Wyciągnęła z piekarnika czarny kubek. Zastanawiała się długo zanim wybrała przyprawę na dziś i zamknęła klapę w suficie. Wlała ją do białego, jedynego stojącego tam naczynia. Nie sądziła że wyobraźnia może sprawić że nogi będzie miała nafaszerowane czarnym szkłem. Otworzyła niezamknięty talerz i dosypała trochę wody do pomidorów. Tak maszerując dotarła do fazy obronnej i zamknęła ramiona na murze. Jej kuzynka nigdy jej nie zdołała pokochać, więc oddała za nią życie, jedyne co z życia pozostało nienaruszone to sen, który logiczny i zmierzający zawsze do tego samego był przewidywalnie nieosiągalny. Tańczyła zamknięta w komorze mrożącej na - 5650°C, dwa razy mniejszej niż jej organizm. Nie pozostało jej nic innego jak śmiać się do sera i płakać w kierunku maślanki. Jako nigdy nie mająca styczności z niczym innym poza kuchnią, pisała książki o układach ergodycznych i memetyce. Skleroza dogłębna mimo że dotknęła ją w wieku wręcz niemowlęcym - niecałe 235 lat, teraz sprawiała że ma problemy z niepamiętaniem. Czy dwunastolatka zjada makrele bez kiełbasy?!

wtorek, 2 listopada 2010

:)

Dziwne że przypomniał mi się właśnie teraz, z tymi krótkimi, jasnymi blond włosami, niebieskimi oczami i idealnym akcentem. Jak mimo że mógłby się na mnie prawomocnie obrazić, tylko się uśmiechnął z tym swoim 'no problem, bro' i 'let's try again!'Ostatnio widzieliśmy się ponad pół roku temu. Następny raz za kolejne pół...