poniedziałek, 4 października 2010
time...
Czas.
Takie dziwne to i umowne. W moim pokoju jest jakieś załamanie czasowe, nawet sama się jakoś nie na czas czuję. 20:30. Taką godzinę usiłuje mi wmówić niebieski zegarek na rękę. Można by się kłócić, w końcu najwcześniej to nie jest, a geografii jeszcze się nie zaczęłam uczyć... Następny zegar jest elektroniczny do bólu - po kliknięciu na ZAPISZ TERAZ u dołu ekranu ukazuje mi się komunikat: Wersja robocza zapisana o 20:22. Blisko nich jest również godzina 'z komputera' - 20:23. Te godziny jeszcze bardzo się nie różnią - 5 minut, tak mniej więcej. Ale co do tego ma 19:55, czasu z komórkowego? Nie mam pojęcia, niech nawet nie będzie poprawna, niech chodzi zgodnie z zegarem szkolnym. Tylko jeśli wszystko można do tej pory pogodzić, co mam zrobić z 16:56 na pomarańczowym zegarze tykającym w nocy? Z księżyca można by powiedzieć się urwał, ale kto wie która teraz mają godzinę Księżycowi?
Jakbyście mi dali wybór, chciałabym pomarańczową godzinę. Ciekawe dlaczego...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz