poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Bottoms up, dogie panie!

Powtórka z Francji, z tego co było, ze wszystkich spóźnień, zgubień, straconych orientacji, dodawania lektora pod obcojęzyczne seriale brazylijskie i hiszpańskie, gadanie o tym co jest, a czego nie ma, wszystkie teksty typu: 'Zrób mi zdjęcie z tym i tamtym', 'jeszcze to, a teraz stań ze mną', nabijanie się z Babola i nędznych podróbek: 'Dolche i Gabba', targowanie się z czarnoskórymi sprzedawcami wieży Eiffela nie tylko dla siebie, ale również dla innych, kopanie się w autokarze z Globusem, wymyślanie dla niego zwieraczy jako rośliny na zet, śmianie się z wieży Eiffela, wypytywania się Buły czy już sprawdziła prace klasowe, zniżanie się do poziomy Kondrada wciąż myląc statek z promem, przeprowadzanie poważnych rozmów w muzeum impresjonizmu i zwiedzanie w nim kawiarni z Izą i Wiki, wypowiadanie ciągłe pardon et merci, rozegranie tych wszystkich partii tysiąca w części nigdy nie skończonych i ciągłe granie w Monopol, sesje zdjęciowe i próbowanie rozwiązania problemów, które w końcu się rozwikłały.


Dlatego właśnie mi się tam tak podobało i przeżyłam Bułę, jej komentarze i wywody. Musi się kobieta przecież na kimś wyżyć, c'nie?

Brak komentarzy: