wtorek, 24 sierpnia 2010

Life


Nie ma to jak położyć się pod takim drzewkiem, czekając aż przyjdzie spokój, cisza, ból.Tak. Ból. Jak już nic nie czujesz, to tęsknisz nawet za tym. Zamykasz oczy. Ciemność. Zagłębiasz się w tą Ciemność. Widzisz ją, ogarnia cię. Czujesz ją. Słyszysz. Powoli, bez pośpiechu z mroku zaczyna się wyłaniać małe, nikłe, legendarne światełko w 'tunelu'. To nie jest żaden tunel. To Ciemność. Światełko się powiększa, coraz intensywniej świeci... Z każdą milisekundą się powiększa, jest jasne na tyle, że mogłoby oślepić, ty jednak dalej je widzisz, bez żadnego ruchu powieką się w nie wpatrujesz. To jest bardzo krótkie, lecz odczuwasz to, jakbyś stał tak już latami, a gdy jest już za późno, odkrywasz, że to światełko to pociąg. Jedzie niewzruszenie, nie zatrzymuje się. Zaczynasz krzyczeć, płakać, próbujesz uciekać. Po co? To i tak nie ma sensu. Budzisz się. Już nie jesteś w 'tunelu', nie otacza cię ciemność. Nie jesteś nawet pod drzewkiem. Czujesz się dziwnie, jesteś ponad głowami pochylającymi się nad tobą osób w białych fartuchach. Jak to możliwe? Ta myśl pojawia się w twojej głowie, ale nie zastanawiasz się nad odpowiedzią. Ulatujesz. Pozostawiasz drugiego siebie w tej pomalowanej na biało sali z białym sprzętem na którym widać tylko czerwoną kreskę. Nie zastanawia cię, czemu jest taka prosta, a ludzie nad tobą ze zrezygnowaniem kręcą głowami.

Brak komentarzy: