niedziela, 5 września 2010

Przedstawię was sobie.


 - Chase, to ludzie - powiedziałam.
 - Cześć ludzie - Chase rozejrzał się po zebranych. - Jak się macie? - Odpowiedziało mu kilka pomruków i potępiające spojrzenia. Ludzie z zasady byli przeciwni nowym nabytkom Oli. Życie jest ciężkie, a oni są mocni. Jeżeli ktoś się nie nadaje, jest za słaby by wytrzymać presję i stres, którym obdarowuje nas życie lub po prostu nie zna się na rzeczy, lepiej dla niego i zespołu, by odpadł na początku. Nie dobrze było gdy nowy trzymał się rękami i nogami faktu, że przecież przyjęli go pod swoje skrzydła, karmili, dawali schronienie i możliwość zarobku. Życie jest ciężkie. Nie można być jajecznicą.
 - Ludzie, to Chase. Niech dwóch podejdzie i wytłumaczy mu zasady, ja już jestem spóźniona.
Wystarczyło, że dziewczyna, która go tu przyprowadziła odeszła, a Chase pożałował że w ogóle zgadzał się na to wszystko. Co on sobie myślał? Że przyjmą go z otwartymi rękami? Tego na pewno nie. Otwartej wrogości się też nie spodziewał, ale po takim obrocie zdarzeń, chyba nawet ona była by lepsza.

Brak komentarzy: