poniedziałek, 13 września 2010

Przepraszam,


Mój Drogi,
Żałuję, że doszło do tego, do czego doszło, ale byłeś (i mam nadzieję że mimo tego co się wydarzyło nadal będziesz) moim przyjacielem. Nie chłopakiem. Z tego co sobie przypominam, nigdy nawet nie dawałam ci żadnych sygnałów, świadczących o tym że mogłoby być inaczej. Z wzajemnością przecież. No, i ustaliliśmy na samym początku że nic więcej nie będzie nas łączyć, że nie będziemy wchodzić w to głębiej, że nie jesteśmy do tego przeznaczeni, że nawet pomijając fakt że nam nie wyjdzie i znając nas nie wytrzymamy ze sobą nawet tygodnia, nie warte jest to utraty przyjaźni. Nie rozmawiałeś już ze mną od tygodni, ilu to już?  Stanowczo zbyt wielu. Nie odbierasz telefonów, na smsy nie odpisujesz, a jeżeli jest tak jak powiedziałeś, to usuwasz je od razu jak odkrywasz że są ode mnie. Dlatego piszę to tutaj, bo wiem że kiedyś wchodziłeś tu regularnie.
Znasz Alę. Ona zanim pomyśli, powie coś nietaktownego, ale szczerego. Ona nie kłamie. Dlatego nie powiem ci, że kłamała, bo wiem, że mówiła prawdę. Ty też to wiesz. Ale przecież sytuacja która nas poróżniła nie była warta odwracania się do siebie plecami, nie była warta tych łez, słów, które padły. A to przecież też nie było przyjemne. Stałam w ciszy z pochyloną głową i pozwalałam Ci bezkarnie nazywać mnie zdzirą, podłą, bez serca, złą do granic możliwości. Że powinnam mieć na tyle przyzwoitości by odebrać sobie życie i uwolnić świat od swojej toksycznej egzystencji, która zabija, gdy zbyt długo się przebywa w moim otoczeniu. Wzięłam sobie te słowa do serca. Myślałam o tym co powiedziałeś, pewno miałeś rację. No, może nie w takim stopniu, ale rozumiem czemu to powiedziałeś i w końcu była to po części moja wina. Przepraszam. I ja, wbrew pozorom też mam uczucia, które teraz się tak nie liczą, ale jednak istnieją.
Mam nadzieję że mi wybaczysz. Nie liczę na zrozumienie. Na akceptację, albo przeprosiny - to by było zbyt dużo. Mam nadzieję że uda nam się wyjść z tego bagna, w którym Cię nieumyślnie umieściłam. Mam nadzieję, że nadal będziemy przyjaciółmi, choć już nigdy nie będzie jak dawniej. Pozwól mi się wytłumaczyć. Wtedy, jak stwierdzisz, że wolisz żyć jakby mnie nigdy nie było, jakbyśmy się nigdy nie znali, to dobrze, usunę się z Twojego życia na zawsze. Ale pozwól mi się wytłumaczyć. Proszę.

Brak komentarzy: